Ich zadaniem będzie sygnalizować, że pomimo barbarzyństwa wojny i cierpienia, ich duch jest nadal żywy.
„Dużo jest osób, które by chciały, żeby nas tam nie było” – mówi ks. Dmytro Fedluk, organizator wyjazdu młodzieży greckokatolickiej z Polski na Światowe Dni Młodzieży do Lizbony. „Dlatego tym bardziej my musimy tam jechać” – podkreśla. Duszpasterz zauważa, że ich zadaniem będzie sygnalizować, że pomimo barbarzyństwa wojny i cierpienia, ich duch jest nadal żywy. „Czasem nie trzeba nic mówić, wystarczy być” – wyznaje.
Grupa liczy ok. 40 osób. Są to młodzi Ukraińcy, którzy przebywają na terenie Polski, lub też Polacy pochodzenia ukraińskiego. Większość z nich to studenci lub osoby pracujące – mówi ks. Fedluk.
„Oni potrzebują swoją wiarę wzmocnić, zbudować tę relację z Chrystusem. Nie będzie drugorzędnym tematem wojna, która naprawdę zachwiała czasem tę wiarę w tych młodych ludziach. Nasza młodzież pochodzi z terenu Ukrainy albo ma tam rodzinę, która na co dzień przeżywa to, co tam się dzieje. Nie ma już na Ukrainie takiego terenu, o którym można by powiedzieć, że nie jest dotknięty wojną. Takim przewodnim tematem duszpasterstwa jest po prostu bycie z ludźmi, wspieranie w różnych inicjatywach, które chcą robić, udzielanie pomocy humanitarnej. Takie wydarzenie całej wspólnoty, która się jednoczy w imię Jezusa, ma powodować, że ta wiara będzie owocować życiem Ewangelią na co dzień, już po wszystkim.“
Duchowny podkreśla, że mało brakowało, a wyjazd nie doszedł by do skutku. 14 maja zmarł bowiem ks. Grzegorz Nazar, który był głównym duszpasterzem młodzieży. Dopiero na początku czerwca udało się zorganizować przejazd i rozpocząć zapisy na pielgrzymkę. Jest ona możliwa również dzięki zaangażowaniu dobroczyńców.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).