Pamięta ktoś jeszcze ten serial?
Mnie się ostatnio ciągle przypomina. Momentami mam nawet wrażenie, że cofnąłem się w czasie, do przełomu lat ’80 i ’90. Że trafiłem na jego plan.
Wszystko, rzecz jasna, przez ciągłe wizyty w poradniach, szpitalach i klinikach (akcja „W labiryncie” w takich właśnie miejscach się toczyła), zaś te nasze lecznice-czekalnice z reala po prostu nie były od tamtej pory remontowane. Czyli stajl/design: schyłkowa komuna/wczesny postmodernizm.
Ale labiryntami zdają się być także same szpitale. Łączone budynki, dobudowywane skrzydła, dzielone bloki i oddziały (jeden specjalista przyjmuje tu, ale na badania trzeba iść tam. A prześwietlenie to jeszcze gdzie indziej). Więc krążymy, błądzimy. Czasem ktoś serdecznie wskaże właściwy kierunek. Czasem ktoś ochrzani, że coś pan?! Że to przecie nie tu! - Zawraaaacać! – władczyni królestwa Rejestracji od razu pokazuje nam kto tu rządzi.
W normalne wakacje czytałbym sobie teraz coś z fantastyki. W autokarze lub pociągu. Ale które wakacje są teraz normalne? Jak nie pandemia, to wojna. Jak nie inflacja, to choroba.
Więc niby męczę te fantastyczne nowele w kolejnych lecznicach-czekalnicach, ale gdzie im tam do tego, co dzieje się tu i teraz: na korytarzach i w gabinetach. Sztuka, literatura po raz kolejny musi uznać wyższość rzeczywistości, bo przecież najlepsze scenariusze pisze samo życie.
Więc nasza „odyseja diagnostyczna” trwa. I całkiem blisko jej do „Odysei” Homera/Odyseusza. Bo w coraz dziwniejsze miejsca trafiamy. Coraz to dziwniejsze osoby spotykamy (oryginałów ci w polskiej służbie zdrowia dostatek). A i te schorzenia (schorzonka) to jakieś takie dziwne stworzonka.
Nic. Trzeba kończyć. Właśnie do gabinetu wołajo. Choć poprzedniego pacjenta jeszcze ochrzaniajo.
I jak tu teraz, na finał, nie zapodać „Piejo kury, piejo”? A może lepsze będzie „The closest thing to crazy” w wykonaniu Katie Melua? Bo to już naprowdy czasym idzie zgupieć. Można zwariować w tym labiryncie.
Więc może, na pohybel, odreagujemy dziś… z humorem. O np. tak:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.