Pamiątki z podróży

Któż z nas się czasem na jakieś nie skusi. Dla siebie, dla rodziny, znajomych…

Reklama

Podczas „normalnych” wypraw i wakacyjnych wyjazdów, to w zasadzie standard, choć znajoma muzealniczka pomstuje, że głupota, tandeta i gadżeciarstwo!

Cóż, kiczu, wyrobów made in China, czy pamiątkowych ciupag znad morza rzeczywiście jest w tym biznesie najwięcej, ale czasami trafiają się też rzeczy fajne. U mnie od lat o palmę pierwszeństwa rywalizują np. na kuchennej półce praski Szwejk z tarnogórskim Skarbnikiem z kopalni srebra.

Ostatnio jednak pojawiła się dla nich poważna konkurencja.

Od kilku tygodni wędrujemy tu felietonowo po różnych biblijnych miejscach, do których, jakimś cudem, trafiamy z Żoną z naszej „domowej rzeczywistości”. A to abrahamowy tamaryszek zaczyna rosnąć nie w Beer-Szebie, tylko u nas na balkonie. A to oglądamy film dzięki któremu ruszamy drogą Eliasza. Itd. Itp.

Przed tygodniem zawędrowaliśmy tym sposobem do Jerozolimy, a teraz... No właśnie. Co tu się wydarzyło?

W ramach wiosennych porządków kuzynka zdecydowała się huśtnąć ze strychu starą szopkę po dziadkach, ale wyrzucać na śmietnik taką pamiątkę było jej jednak szkoda. Więc telefon do mnie (słynącego już chyba z kultu przodków), czy bym jej nie chciał?

Krótka narada z Żoną i decydujemy, że bierzemy. Nasz kocur lubi wylegiwać się na rozmaitych pudłach pokładanych na szafie (foto-dowodzik tutaj), więc będzie miał kolejną miejscówę do leniuchowania. A kto wie, może któreś z betlyjkowych figurek uda się eksponować przez cały rok?

I rzeczywiście się udało. Jeden z Trzech Króli wyjątkowo dobrze prezentuje się solo-solo (znowu ten eurowizyjny song Blanki in my head…), a już w towarzystwie wielbłąda to istny Lawrence z Arabii! Więc stawiam go, na ozdobę, na półce z orientalnymi książki. Izrael, Syria, Egipt, Arabia właśnie… - no pasuje jak ulał do tych tematów, do tych klimatów. Pytanie tylko skąd przybył?

Dla dalszej zabawy sięgam po czytaną jakiś czas temu książkę Romana Zająca „Trzej Królowie. Tajemnica mędrców ze Wschodu” i na chybił-trafił otwiera mi się ona na wschodnim Turkiestanie. Na klasztorze Bułajyk, gdzie na początku XX wieku odnaleziono fragment apokryfu o pokłonie Magów, tłumaczonego z języka sogdyjskiego. Tym zaś, przed wiekami, posługiwano się w takich miastach jak np. Samarkanda, Fergana, Pandżakent…

Niesamowite, niesłyszane i niewidziane rejony świata się przed nami otwierają.

Może to właśnie tam udamy się za tydzień? Tylko co my tam biblijnego znajdziemy, poza wspomnianym, okołobiblijnym apokryfem?

Oto jest pytanie...

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama