Resocjalizacja dobrego łotra

Jezus mówi: „Byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Skoro tak, to stał się więźniem każdego typu. Kiedy rozmawiam z mordercą czy złodziejem – rozmawiam z Jezusem Chrystusem.

Nie bał się Ksiądz zemsty?
– Na razie nikt mi nie groził, choć pracując tyle lat z przestępcami, muszę się liczyć z tym, że mogę w różny sposób zginąć – to już są drogi Opatrzności Bożej. Lęku nie odczuwam, nawet po tym kazaniu normalnie chodziłem wśród ludzi, bez żadnej ochrony. Wiem, że raczej nie zaatakują księdza publicznie, bo mają dość duży szacunek do księży. Ale potrafią ich uwikłać, dając np. dużą ofiarę na kościół. Ja na szczęście, jako gość, nie brałem tam żadnych pieniędzy, więc byłem przejrzysty, a oni przejrzystości się boją.

Myśli Ksiądz, że przestępcy z ‘Ndranghety nadają się do resocjalizacji?
– Byłoby naiwnością myśleć o nich tymi kategoriami. Ale chociaż wiem, że oni się raczej w ciągu życia nie nawrócą, to od czasu do czasu podejmuję te tematy. Zorganizowałem nawet konferencję w Lamezia Terma, gdzie mówiłem o psychologii zła na przykładzie ‘Ndranghety. Przyszło bardzo dużo ludzi. Robię to, bo wierzę, że ten ‘ndranghetysta, który był kiedyś na moim kazaniu, być może, w momencie śmierci, w świetle chwały zobaczy całe swoje życie. I może, przypominając sobie tego księdza, który nie bał się nazwać zła publicznie, powie Jezusowi: tak. Tylko na płaszczyźnie wiary da się do tego tematu podejść. To jest resocjalizacja dobrego łotra.

Z wychowankami zakładów poprawczych jest chyba, mimo wszystko, łatwiej?
– Bywa różnie. Opiekowałem się kiedyś wychowankiem zakładu poprawczego, który rozczłonkował na 150 części swojego kolegę. Czy zatem lubię sytuacje drastyczne? Nie, po prostu taka jest potrzeba w społeczeństwie. Z jednej strony widzę w swoich wychowankach przestępców, ale z drugiej są to osoby bardzo poranione, okaleczone. To jest mit, że w zakładach poprawczych są dzieci z dobrych rodzin. Ja widzę w tych dzieciach nie tylko wielkie ubóstwo duchowe, ale również bardzo poważne ubóstwo materialne. Wielu z nich ma lepsze warunki w zakładach poprawczych niż w swoich domach. Nieraz, gdy wychowawcy odwiedzają ich rodziny, nie mają nawet gdzie usiąść. Biada, gdyby ksiądz się takimi problemami nie interesował.

Młodzi przestępcy pewnie dziwią się, widząc księdza przychodzącego do poprawczaka.
– Pierwsze wejście zawsze jest postrzegane jako zjawisko egzotyczne. Natomiast wystarczy nieraz bardzo szybki kontakt i podopieczni widzą, czy kapelan jest otwarty.

Od początku Ksiądz był taki otwarty?
– Pamiętam moją pierwszą wizytę w zakładzie poprawczym. Witając się, zobaczyłem dłonie jednego z wychowanków. Miał na nich kilkadziesiąt cięć, to wszystko ropiało. Kiedy wróciłem do samochodu, miałem odruchy wymiotne. Teraz nie mam już takich odruchów.

Da się to wyćwiczyć?
– Jeśli ksiądz decyduje się na wejście do zakładów poprawczych czy karnych, to musi go cechować miłosierdzie. Bo jeśli nie, to nie ma podstaw do takiej pracy. Musi umieć, patrząc na nich, uśmiechać się i jakby nie wiedzieć, że rozmawia teraz np. z trzykrotnym zabójcą. Miałem zawsze negatywne odruchy przed rozmową z pedofilami, którzy zgwałcili kilkoro dzieci. Niemal nie chciałem wchodzić do takiej celi. Ale miłosierdzie Jezusa jest dla wszystkich. Mój wstręt muszę zostawić poza więzieniem. Jezus mówi: „Byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Skoro tak, to stał się więźniem każdego typu. Kiedy rozmawiam z mordercą czy złodziejem – rozmawiam z Jezusem Chrystusem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6