Jedynie 2 proc. młodych wychowanych w rodzinach niepraktykujących powraca do wiary w wieku dorosłym.
Wpadły mi ostatnio w ręce dwa opracowania socjologiczne dotyczące przekazu wiary. Stabilna wierząca rodzina stanowi genezę powołań większości seminarzystów przygotowujących się w tym roku w USA do święceń kapłańskich. Mówią oni wyraźnie o znaczeniu żywej wiary zaszczepionej im przez rodziców, słowem, ale przede wszystkim, jak podkreśla 96 proc. z 334 seminarzystów, przykładem życia. Wymieniają m.in. wspólną modlitwę w rodzinie, uczestniczenie razem w pielgrzymkach i w życiu parafialnym oraz wspólne uczestnictwo w życiu sakramentalnym. Jeden z seminarzystów wspomina, jak od dziecka chodził razem ze swoim ojcem do spowiedzi. Najpierw przy kratkach konfesjonału klękał tata, a potem on. Wcześniej przepraszali się wzajemnie. Podobnie z siostrami robiła jego mama. I tak było przez całe lata. Mówi, że w okresie młodzieńczego buntu i poszukiwań ten obraz klęczącego taty był dla niego drogowskazem, który nie pozwolił zagubić drogi do Boga.
Drugie badanie dotyczy Francji i pokazuje, że tylko rodziny, którym zależy na praktykach religijnych i które potrafią uchronić się przed negatywnym wpływem kultury, mogą liczyć na przekazanie żywej wiary swym dzieciom. Francuski sondaż pokazuje, że porażką kończy się delegowanie przekazu wiary na instytucje, szkoły czy inne osoby nie będące rodzicami. Stawianie na wolność wyboru drogi wiary w wieku dorosłym, do czego przekonuje obecnie świat, zdaje się byś też prostą drogą do klęski: jedynie 2 proc. młodych wychowanych w rodzinach niepraktykujących powraca do wiary w wieku dorosłym. Ciekawe jest to, że o ile w rodzinach żydowskich 91 proc. dzieci zachowuje wiarę rodziców, a w muzułmańskich 84 proc., o tyle w katolickich już tylko 67 proc.
Dane te dowodzą nieudolności współczesnego katolicyzmu w przekazywaniu wiary nowym pokoleniom. Nie dziwi więc, że jeszcze przed dekadą praktykujący katolicy stanowili 43 proc. mieszkańców Francji, a dziś zaledwie 29 procent. Gdy życie wiary w rodzinie zamiera, to wychodzą z niej niepraktykujące dzieci, które z czasem wychowają już swoje niewierzące potomstwo. Tylko żyjąca Bogiem rodzina może przełamać ten trend. Od stanu dzisiejszej rodziny zależy nasza przyszłość wiary a także to, czy będzie miał kto nam sprawować sakramenty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.