Który nie działa? Działa po swojemu? Ledwo zipie?
Ech, zbiera się tego wszystkiego w życiu ostatnio, komplikuje, kumuluje. Pytanie tylko czy o takom kumulacjem chodzi? ;)
W felietonie sprzed tygodnia było co nieco o szpitalu i aż by się prosiło o jakiś ciąg dalszy, ale… o czym tu pisać? Rehabilitacji nie ma, bo jak pandemia „wjechała” to zawiesili, powiesili i chyba im już wisi. Badań też praktycznie nie ma, a jak jakieś są to chyba na zepsutym sprzęcie. Bo człowiek połamany, schorowany, a wyniki – very good. Lekarzy też nie ma – wpadają na chwilę dwa razy w tygodniu i raczej tylko po to, by człowieka ochrzanić. Itd. Itp. Nie wiem, może NFZ podpisał kontrakt z jakąś buddyjską kliniką, kierującą się wschodnią filozofią siunjaty, czyli pustki?
Próbuję obracać to wszystko w żart, ale raczej mi nie do śmiechu. Bo wszędzie dookoła to samo. Do przychodni rodziców ich lekarka tez wpada tylko dwa razy w tygodniu. Szwagier w miejskim na wejściu słyszy od „specjalisty”:
– Pan przyjedzie do mnie prywatnie, to pogadamy, bo tu nie mamy o czym…
Znajomi siedzą w poczekalni i cieszą się, że zaraz wejdą, bo dostali karteczkę z numerem 3. Ale ku ich zdziwieniu, raz za razem, do gabinetu wchodzą przed nimi osoby z mnożącym się numerem 0. Czyli ci, którzy przyszli na wizytę płatnie-prywatnie. A nasi trójkowicze sobie posiedzieli. Od wczesnego rana do późnego popołudnia…
A to tylko służba zdrowia. A co z komunikacją miejską, zielenią miejską, strażą miejską, policją, nauczycielami? Też ciągle mamy z nimi teraz jakieś „przeboje”. Jedni nie mają radiowozów, żeby podjechać i sprawdzić nasze zgłoszenie - drudzy kierowców (jeden kurs wypadł, drugi kurs wypadł, więc taxi time). O „zieleni miejskiej” niedawno tu pisałem, ale nie pisałem, że do nich napisałem.
Na trzy wysłane maile odpowiedź z jednego – MAILER-DAEMON się odezwał. Serio! Po czasie odezwał się i człowiek. Albo może jakiś „sztuczny inteligent”. Odpowiedział tylko jednym zdaniem, ale za to tak nowatorsko skonstruowanym (po co komu jakieś znaki przestankowe?), że absolutnie nic z niego nie wynikało. Nie miało żadnego sensu. A kiedy poprosiłem o doprecyzowanie, otrzymałem odpo o następującej treści: MZDiM !!! (w domyśle, że to im mam głowę zawracać, a nie jemu). Pozawracam. Paczjemu by niet? Żona życzy mi powodzenia. Jakiś czas temu do nich pisała. Po miesiącu otrzymała odpowiedź. Oczywiście zupełnie nie na temat…
Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że w wielu miejscach w Polsce nie ma szans na zmianę. Mieszkańcy stracili na nią wszelkie nadzieje. A nic tak nie zabija demokracji jak utrata wiary w jej możliwość. W tym sensie od dziesięcioleci osłabiamy demokrację, pozwalając na to, aby samorządy zamieniały się w twierdze obsadzone wciąż tą samą załogą. Odporne na ataki z zewnątrz. I choć czasem nieco zmurszałe, to nie do zdobycia…
To z innego felietonu (autorstwa Andrzeja Szahaja), ale chyba dobrze puentującego mój dzisiejszy tekst. Więc zostawiam Państwa z linkiem i do widzenia bardzo, że tak kabaretowym Zespołem Adwokackim Dyskrecja zakończę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.