Śmierć Benedykta XVI nie będzie miała wielkiego wpływu na przyszłość Kościoła – zauważył w wywiadzie dla dziennika La Repubblica George Weigel. Jego zdaniem linia podziału we współczesnej wspólnocie wiernych pozostaje całkiem jasna. Żywe nurty Kościoła na świecie są uosobieniem miarodajnej interpretacji Soboru Watykańskiego II, którą dali Jan Paweł II i Benedykt XVI. Natomiast dogorywające nurty nadal starają się urzeczywistniać chybioną wersję katolicyzmu, Kościoła żyjącego duchem czasów.
Zdaniem oficjalnego biografa Jana Pawła II przykład takiego chrześcijaństwa stanowi Kościół w Niemczech. O jego losy jest zatroskany nawet kard. Walter Kasper, który obawia się kierunku, jaki został obrany przez tamtejszą drogę synodalną. Weigel podkreśla, że droga ta nie prowadzi do schizmy, lecz do apostazji. Zauważa, iż podziały między jej zwolennikami i prawowiernymi katolikami są o wiele poważniejsze, niż te wprowadzone przez nowe obostrzenia w stosowaniu nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego.
Przeczytaj: Ks. prof. Tatar: przyczyną spadku powołań są m.in. sekularyzacja, kryzys rodziny i grzechy ludzi Kościoła
Weigel potwierdza również, że reprezentowany przez niemieckich biskupów nowy model katolicyzmu, który ledwie można odróżnić od świeckiego progresizmu, nie będzie w stanie ewangelizować postchrześcijańskich elementów społeczeństwa. Jak podkreśla, mówienie prawdy w obliczu władzy, społeczeństw i kultur wrogich chrześcijaństwu, nie stanowi przeszkody dla głoszenia Chrystusa. Jest bardzo mało prawdopodobne, by dialog z Neronem czy Dioklecjanem mógł być skuteczny w ewangelizacji świata rzymskiego – dodaje amerykański teolog.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.