Między wrażeniem a faktami

Wybory to fajna rzecz. Ot, weryfikują zapewnienia w rodzaju, że „wszyscy Polacy”.

Reklama

Parę dni temu w mediach ukazała się ciekawa wiadomość. W Anglii i Walii przeprowadzono spis ludności, a wśród zadawanych pytań znalazło się i pytanie o seksualną orientację. 748 tys. osób zadeklarowało się jako geje lub lesbijki – donosi Interia –  624 tys. określiło się jako osoby biseksualne, a 262 tys. stwierdziło, że ich tożsamość płciowa różni się od płci zarejestrowanej przy urodzeniu. W badaniach wzięło udział blisko 60 milionów osób, a na to pytanie odpowiedziało 92,5 proc z nich. W procentach wygląda to tak, że 1,54 proc. badanych uważa się za osoby homoseksualne, 1,28 za biseksualne, 0,23 za panseksualne, 0,03 proc. za queer, a 0,02 proc uważa, że ma jeszcze inną orientację seksualną. Co może też warto zaznaczyć, 0,06 proc. ankietowanych uznaje siebie za osoby aseksualne. W sumie (prócz tych ostatnich) daje to 3,1 proc. tych, którzy na pytanie odpowiedzieli.

Dużo to czy mało? Na pewno zależy od tego, jak na to spojrzeć. Dla jednych będzie to „tylko”, dla drugich „aż”. Spójrzmy jednak na to jak na preferencje wyborcze. Co znaczy 3,1 procent głosujących na dane ugrupowanie? Że nie będzie ono miało reprezentacji w parlamencie. Czy to znaczy, że powinno być lekceważone? Nie uważam by kogokolwiek na tym świecie można było uznać za tak niewiele znaczącego, by zupełnie się z nim nie liczyć. Ot, dzieci chore na rzadkie i tym samym kosztowne w leczeniu choroby, też zasługują na zainteresowanie ze strony społeczeństwa. W praktyce jednak zazwyczaj jest tak, że w życiu społecznym takie mniejszości się nie liczą. Kto np. przejmuje się 13 proc. dorosłych i 8 proc. dzieci, które są uczulone na nikiel? Decydenci na pewno nie. Inaczej monety, zarówno złotówki jak i euro, niklu by nie zawierały. Albo taki benzoesan sodu (E211), powszechnie stosowany w przemyśle spożywczym. Wiadomo, że u jakiegoś  (bliżej mi nieznanego) odsetka populacji wywołuje reakcje alergiczne. Powinni nań uważać np. wrzodowcy czy mający zespół jelita drażliwego itp. Na dodatek zmieszany z innymi substancjami (choćby witaminą C)  robi się jeszcze bardziej szkodliwy. Mimo to normy dotyczące jego zawartości w żywności są dość wysokie. Zdrowie całkiem sporej grupy ludzi okazuje się tu mniej istotne niż interes - upraszczając - przemysłu spożywczego.

Jak w tym świetle wygląda to, co dzieje się wokół „mniejszości seksualnych”? Media jak media. Ale w kulturze, także tej popularnej, temat zrobił się wszechobecny. Śmiałem się, gdy w odcinkach jakiegoś ciągnącego się od lat serialu pojawiały się parytety: obok białego mężczyzny, obowiązkowo czarny, latynos i dodatkowa kobieta (bo zazwyczaj jakieś jednak należała do grona głównych bohaterów), najlepiej też czarna albo latynoska. Od pewnego zaś czasu.... Nie, nawet nie to, że tematy tzw. mniejszości seksualnych się pojawiają. One chyba pojawiają się w większości nowych produkcji. Na pewno niewspółmiernie często w stosunku do proporcji, w jakiej to zjawisko występuje w społeczeństwach. Moda tylko? Celowa propaganda? A jeśli tak, to czym motywowana? Niech każdy myśli co sobie chce. Ja bym tylko zapytał, dlaczego tak rzadko różni bohaterowie filmowi żyją w trwałych związkach małżeńskich; dlaczego coś, co jest jednak dość powszechne w świecie kultury prawie nie istnieje...

Jakieś podsumowanie? Jakiś wniosek? Nie. Tylko gorzki śmiech.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama