Kto nie chciałby być szczęśliwy? A są w ogóle tacy ludzie?
Być, mieć, pragnąć, chcieć… od tej wyliczanki może zakręcić się w głowie. Sprawa komplikuje się, gdy padnie ważne słowo: „zmartwychwstanie”. Perspektywa wydaje się odległa, a terminologia skomplikowana. W tych dniach pomocą jest refleksja, która rodzi się przy okazji obecności na cmentarzach. Jak to jest z tym szczęściem? „Droga do szczęścia – tylko przez uczynki miłosierdzia i przez Chrystusa. Przez Eucharystię – przynajmniej tę niedzielną Mszę św. W przeciwnym razie, nie zawracajmy sobie głowy religią. Ale też nie zapomnijmy o tym, że Jezus również na nas czeka. I kocha każdego. I wstawia się za nami do Ojca, byśmy nie zgłupieli” – zauważa doświadczony benedyktyn Leon Knabit w czwartej części książki pt. Przestań narzekać, zacznij żyć.
Są sprawy ważne, ważniejsze i najważniejsze. To stopniowanie ma swój sens. Nie tylko teoretyczny, ale przede wszystkim praktyczny. Ono bowiem kierunkuje naszą codzienność i pomaga nam omijać mielizny, na które szkoda czasu. Jan Englert, polski aktor i profesor sztuk teatralnych w jednym ze swoich wpisów internetowych pokazuje, jak łatwo ulec interesująco zachęcającym złudzeniom. „Internet doprowadził nas do tego, że informujemy, co jemy, co wydalamy, gdzie jesteśmy na wakacjach i o kolejnych podbojach miłosnych. Wszystko stało się własnością publiczną. Daje to złudne poczucie, że jesteśmy obywatelami świata. Że ktoś o nas usłyszy. Ścigamy się na ilość lików, na ilość followersów. (…) Kłopot polega na tym, że ilość zaczyna wygrywać z jakością tego, co robimy. Nie jest ważne, czy to co robimy ma wartość, tylko czy da się to komuś opchnąć. Poziom oferty zaczyna się dostosowywać do niewykształconej większości. Do masy. Do miernoty. Wszystko zaczyna równać w dół. Kiedyś próbowaliśmy wejść na drabiny, na których górowali mistrzowie. Teraz odwrotnie, mistrzom każe się schodzić w dół, żeby stali się dostępni dla tych, co stoją pod drabiną…”.
Słowo Boże pozwala w potoku innych słów, idei, propozycji świata nie stracić kierunku o nazwie „niebo”. To pozornie znana, ale nadal pozostająca tajemnicą rzeczywistość. Wieczność nie będzie doskonalszą wersją życia na ziemi. Jaka więc będzie? Nie wiemy. To ciągle jest tajemnicą. Wszelkie nasze ludzkie wyobrażenia odnośnie do tego, jak na tamtym świecie jest, są bardzo nieudolne i na pewno dalekie od rzeczywistości. A „cokolwiek wspaniałego powiemy o tym, co nas czeka, tam będzie zawsze o niebo wspanialej” (Zbigniew Nosowski).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.