Starsza pani z różańcem? Siostra zakrystianka? A może sopran w chórze parafialnym? Łatwo stworzyć takie uproszczone kategorie. Tymczasem kobiety w przestrzeni kościelnej angażują się w wielu wymiarach.
Ostatnie badania religijności w naszej diecezji pokazały, że kobiety w większym stopniu deklarują wiarę w dogmaty religijne, a wśród uczestniczących we Mszy niedzielnej jest ich o 20 proc. Więcej niż mężczyzn. Przyzwyczajenie utrudnia docenić te ich role, które są w Kościele od dawna utrwalone. Jeśli ktoś lekceważy panie z różańcem, myli się bardzo, bo bez całego zastępu kobiet, które codziennie modlą się w tak wielu intencjach, byłoby z nami wszystkimi krucho. Dziś jednak widać kobiety także w innych rolach. W diecezji płockiej wiele z nich jest liderkami, animatorkami grup, stowarzyszeń, są lektorkami, zajmują się teologią, piszą i mówią o sprawach kościelnych. Kilka z nich opowiedziało nam o sobie, swojej pracy i swoim miejscu w przestrzeni Kościoła.
Emerytura bez nudy
Co robić, by nie być tylko panią z kościelnej ławki? Jedna z wdów konsekrowanych w naszej diecezji, płocczanka Danuta Opalińska, ma na to prostą radę: – Chodzi o to, by kobieta widziała, dostrzegła, miała oczy otwarte na to, co może jeszcze zrobić.
Pani Danuta przetestowała to na sobie. Kiedy cztery lata temu została wdową po 43 latach małżeństwa, w tym 25 latach spędzonych z mężem w Ruchu Domowego Kościoła, pomyślała, że kończy się dla niej pewna epoka. Oaza rodzin przestała być ruchem dla niej, teraz już osoby samotnej.
– To było jak uderzenie obuchem w głowę – wspomina. – Ale Pan nigdy człowieka nie pozostawia samego. Na mojej drodze postawił wdowy. I po dwóch latach formacji przyjęłam konsekrację.
Czy była to wielka zmiana w życiu? – I tak, i nie – odpowiada. – Bo od początku kobieta jest potrzebna w Kościele. Jej rola zaczyna się w rodzinie: to matka jest najbliżej dziecka i uczy je wiary, to ona powinna gromadzić rodzinę do modlitwy, to ona ją scala, mobilizuje; nie powinna tylko mówić: „idźcie do kościoła”, ale sama prowadzić tam domowników. Tak naprawdę wdowa konsekrowana nadal czuwa nad bliźnimi.
W życiu pani Danuty etap wdowieństwa nastał prawie z emeryturą, po latach pracy w branży budowlanej, a potem w płockim ratuszu, w obszarze inwestycji. – Jednak życie wdowy i emerytki nie musi być puste – przekonuje. Wdowy konsekrowane sporo się modlą: codzienny brewiarz, Różaniec, Msza św., cotygodniowa adoracja. Ale nie tylko.
– Służymy drugiemu człowiekowi: jedne z nas chodzą do hospicjum, inne pomagają w Stowarzyszeniu św. Brata Alberta albo odwiedzają osoby chore czy samotne w domach – wymienia pani Danuta. Konsekracja nie usuwa codziennych trudności i żadna z wdów nie trwa w religijnej euforii 24 godziny na dobę. Dlatego muszą się wspierać. – W każdą środę mamy spotkania; na nich modlimy się, rozważamy Pismo Święte, robiąc małe kroczki w lectio divina, ale także rozmawiamy o naszych problemach, o codzienności. Pomagamy sobie. Mam na pewno poczucie wspólnoty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.