Przy okazji?

Nieraz wydarzy się coś niespodziewanego, co może pomóc nam spojrzeć inaczej niż dotychczas na świat, w którym żyjemy.

Tak dzieje się, kiedy jesteśmy nastawieni na Boże niespodzianki, a nie odczytujemy rzeczywistość jako zaprogramowany zbiór postaw i zachowań, z bliżej nieokreślonym przeznaczeniem włącznie. Co prawda można mieć swoje plany na ferie, urlopy czy spotkania, ale są one zwykle krótkoterminowe. Warto więc z poziomu Dyzia marzyciela przejść na poziom konkretów. I zauważyć w swoim życiu obecność Jezusa, czego wielu uczonym "ślepcom" z Nazaretu się nie udało. Ich postawę przybliża Ewangelia: „Porwali się z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić”.

W ostatnią niedzielę stycznia jest obchodzony w Kościele katolickim Światowy Dzień Trędowatych. Staje się on okazją, by spojrzeć na ludzi dotkniętych tą najstarszą i najstraszniejszą chorobą, na którą skuteczne lekarstwo wynaleziono zaledwie siedemdziesiąt lat temu. Obecnie wyleczenie trędowatego wydaje się proste i tanie, a całkowity koszt terapii wynosi około stu trzydziestu euro. Jeśli chodzi jednak o skutki, to okazuje się, że trąd duchowy bywa o wiele gorszy od cielesnego. I o ile trąd cielesny przybliżył chorego do Chrystusa, to o tyle trąd duchowy zwykle od Niego oddala. Inicjator ustanowienia tego szczególnego dnia Raoul Follereau zauważa, że różne formy trądu duchowego w jakimś stopniu dotykają każdego z nas. Egoizm, materializm, relatywizm moralny i bezbożność są równie groźne, jak choroba wywołana laseczką Hansena, podstępnie niszczą naszą ludzką wrażliwość i osobową godność.

Jak zapobiegać różnym formom trądu duchowego, a w konsekwencji również cielesnego w naszym społeczeństwie, które wg spisu powszechnego 2021 liczy ok. 38 mln 180 tys. ludności? Jedną z interesujących podpowiedzi można znaleźć w Liście apostolskim „Misericordia et misera” papieża Franciszka na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia (20.11.2016). Nie są to bynajmniej działania przy okazji, czy pokusa uprawiania «teorii miłosierdzia». To konkretne przedsięwzięcia, które stanowią „kulturę miłosierdzia w oparciu o odkrycie spotkania z innymi”. Owa kultura, której obce są obojętność, indywidualizm i odwracanie wzroku od cierpiących, zakłada wrażliwość na potrzeby innych. To antidotum na życie wygodne i bezproblemowe, jak również przypomnienie, iż nie ma powodów, które mogłyby usprawiedliwić brak zaangażowania na rzecz ubogich, z którymi utożsamił się sam Chrystus. „Uczynki miłosierdzia są «rękodziełem»: żaden z nich nie jest taki sam jak inny; nasze ręce mogą je kształtować na tysiąc sposobów, i chociaż inspiruje je jeden Bóg i jedna jest «materia», z której są wykonane, czyli samo miłosierdzie, to każdy nabiera odrębnej formy” (MeM, 20).

Na koniec krótka instrukcja papieska jak kształtować kulturę miłosierdzia, łącząc umiejętnie teorię z praktyką: wystarczy połączyć wytrwałą modlitwę, posłuszną otwartość na działanie Ducha Świętego, poznawanie życia świętych z utrzymywaniem konkretnej bliskości z ubogimi. To ćwiczenie w rozwijaniu kultury miłosierdzia warto powtarzać 365 razy w ciągu roku ponieważ, jak przypomina Ojciec Święty we wspomnianym Liście: „Miłosierdzie nie może być bowiem epizodem w życiu Kościoła, lecz stanowi jego życie, czyniąc widoczną i namacalną głęboką prawdę Ewangelii” (nr 1).

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8