Co będzie? Może cesarstwo? Święte Rzymskie Narodu Niemieckiego?
No to mamy zamieszanie w całej pełni... Komisja Europejska do spółki z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (a może na odwrót?) chce rozwalić fundamenty funkcjonowania państw. Dla wzmocnienia roli Superpaństwa Europa oczywiście (A może nawet Suprapaństwa?). Trudno inaczej nazwać podważanie kompetencji Trybunałów Konstytucyjnych (ostatnio rumuńskiego), a przede wszystkim fundamentalnego znaczenia krajowych konstytucji (Konstytucja, konstytucja! – gdzie te demonstracje?). Stwierdzenia, że sędziowie nie muszą kierować się prawem własnego kraju (łącznie z konstytucją), tylko unijnymi przepisami, to prosta droga do anarchii. A tak orzekł TSUE w kwestii rumuńskiej. Że przy okazji odmawia się obywatelom prawa do korzystania z energii elektrycznej, a w jednym z regionów Polski nawet ogrzewania mieszkań? Cóż, to rewolucja, muszą być ofiary. Oczywiście są w tej sprawie „dojrzałe demokracje”, którym wolno więcej i w ogóle nie ma problemu, i „demokracje niedojrzałe”, które... No właśnie, co? Które jako niedojrzałe mają słuchać gubernatorów z Metropolii. Na to wychodzi. Jak w ogóle, szanując trójpodział władzy, można naciskać na rząd (władza wykonawcza), by zdyscyplinował Trybunał Konstytucyjny (władza sądownicza)? A KE względem Polski do tego się posuwa. Obłęd.
Kościół nie opowiada się za jakimś jednym, konkretnym systemem politycznym. Dostrzega zalety (i wady) zarówno demokracji, jak i monarchii, i innych ustrojów. Ostrożnie wśród tych wszystkich wskazuje jednak na demokrację. A podstawą tej jest, po pierwsze, należący do obywateli wybór władzy (wybierają władze w kraju, nie w Europie), a po drugie, tej władzy trójpodział. Tymczasem obie te zasady są ostatnio kwestionowane.
Ta pierwsza, gdy podważa się kompetencje legalnie wybranych przedstawicieli władzy i stawia ponad nimi kompetencje osób czy gremiów, które wybrały same siebie (patrz spor KE-Polska czy spór w Polsce o umocowanie w systemie władzy sędziowskiej). Ta druga w widocznej na całym świecie, z USA na czele, tendencji władzy sądowniczej do wchodzenia w prerogatywy władzy ustawodawczej. Konkretniej: część sędziów uważa, że ustawodawca nie jest potrzebny, bo przy odpowiedniej żonglerce wszystko da się wyinterpretować z przepisów już przyjętych, zwłaszcza tych mętnych i ogólnikowych. I, jak widać na przykładzie sporu Polski z TSUE, niewygodne dla takiej twórczości jasne i jednoznaczne sformułowania w konkretnych sprawach po prostu się ignoruje.
Europa zmierza więc wyraźnie w kierunku pomijania woli suwerenów, jakimi są kierujące się demokratycznymi zasadami społeczeństwa, na rzecz rządów oligarchów. Nie chcę snuć wizji ku czemu nas do prowadzi. Ale moim zdaniem to bardzo niebezpieczny kierunek. Pal sześć politykę i sposób sprawowania władzy: niebezpieczny ze względu na prawa człowieka, prawo każdego do podmiotowego traktowania; niebezpieczny dla pragnienia, by likwidować biedę,społeczne wykluczenie i parę innych. A to już ważny problem moralny...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.