W obronie dzieci

Życie człowieka jest ważne. Każde życie każdego człowieka. „Kto ratuje jedno życie ten ratuje cały świat.” Skąd więc NIE Kościoła, zatroskanego przecież o życie?

Reklama

Gdyby posłuchano Kościoła, tych dzieci by nie było! Bez wątpienia. Gdyby posłuchano Kościoła, nie byłoby także dzieci nieślubnych, z rozbitych rodzin, ofiar przemocy, dzieci urodzonych z gwałtu, sierot wojennych (bo nie byłoby wojen), etc. Niemniej: te wszystkie dzieci istnieją. I nie przestaną istnieć. Mają prawo do życia, do szacunku, do miłości.

Kościół robi wiele, by im w tych sytuacjach pomóc. Co więcej: z troską pomaga ludziom wyjść z urazów, spowodowanych postępowaniem nawet drastycznie niezgodnym z nauczaniem Kościoła. Nie potępia, wspomaga terapią (wystarczy przywołać przykład syndromu poaborcyjnego). Innymi słowy: gdyby był w stanie to zrobić sensownie, pomagałby także tym zamrożonym dzieciom i ich rodzicom. Niestety, takiej możliwości sensownej pomocy nie ma.

Dlaczego stosujemy argumenty, które niczego nie tłumaczą, a jedynie dorabiają Kościołowi gębę? Rozumiem, że wyjaśnienie nie jest proste. Rozumiem, że jest bardzo trudne do przyjęcia, bo żąda zaakceptowania bezradności wobec skutków naszej własnej (ludzkości) winy. Wymaga uznania tej winy i zaniechania czynienia zła. Natychmiast.

By ani jedno dziecko więcej nie musiało zostać zamrożone trzeba jednego: zaprzestania tworzenia zarodków. Nie można się łudzić: żadne tworzenie dwóch przeznaczonych do implantacji nie pomoże. Między utworzeniem a wszczepieniem mija kilka dni. Matka może zginąć w wypadku, poważnie zachorować... lub odmówić zgody, bo - na przykład - dowiedziała się właśnie, że mąż ją zdradza. Takich sytuacji uniknąć się nie da. Liczba zamrożonych dzieci nie przestanie się zwiększać, chyba że przestaniemy je tworzyć.

Na koniec myśl siostry Chyrowicz, którą warto podkreślić.

Nie dostrzegam w wypowiedziach Kościoła stanowiska jednoznacznie potępiającego adopcję zarodków – mówi. - Myślę też, że gdyby - to czysta hipoteza - zdecydowanie zerwać z prowadzeniem programu in vitro, adopcja pozostałych zarodków byłaby rzeczywistym minimalizowaniem zła, bo nie wiązałaby się z równoczesnym zwiększaniem liczby „osieroconych embrionów”.

Aż się prosi, by złożyć propozycję osobom domagającym się od Kościoła zgody na adopcję zarodków: nie wykonujmy więcej zapłodnień in vitro. Jeśli przestaną być tworzone nowe zarodki, zastanowimy się czy można pomóc choć części tych, które już istnieją. Chcecie je uratować? Do was należy pierwszy krok.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama