Pakistańscy chrześcijanie obawiają się konsekwencji powrotu talibów do sąsiedniego Afganistanu. Zdobycie przez nich władzy przyczyni się do wzrostu prześladowań mniejszości religijnych i będzie paliwem dla radykalizacji miejscowych muzułmanów – uważa ks. Mushtaq Anjum. Podobne obawy wyrażają działacze na rzecz praw człowieka pracujący w tym kraju.
Z kolei ks. Bonnie Mendes jest przekonany, że to, co dzieje się w Afganistanie, nie powinno radykalnie zmienić sytuacji pakistańskiego Kościoła. „Zawsze byliśmy i będziemy na celowników islamistów ponieważ jesteśmy przez nich utożsamiani z Zachodem. Dżihadyści uważają, że uderzając w chrześcijan, uderzają w Amerykę” – powiedział były członek komisji sprawiedliwości i pokoju pakistańskiego episkopatu.
Sytuacja Kościoła w Pakistanie jest bardzo trudna. Porwania, przymusowe konwersje i małżeństwa dziewcząt pochodzących z mniejszości religijnych, głównie chrześcijanek i hinduistek, są codziennością. Jedną z ostatnich porwanych chrześcijanek jest 15-letnia Simran Masih z prowincji Pendżab. Kiedy szła do sklepu dwóch uzbrojonych mężczyzn wciągnęło ją do rikszy. Sprawcy pozostają bezkarni.
Tylko w tym roku komisja pakistańskiego episkopatu ds. sprawiedliwości i pokoju odnotowała 24 takie przypadki. Szacuje się, że rocznie ofiarą tego procederu pada ok. tysiąca kobiet. Uprowadzenia i przymusowe konwersje ułatwia system prawny Pakistanu, który przymyka oko na jawne przestępstwa. „System sądowniczy stał się siatką bezpieczeństwa dla pedofilów i gwałcicieli, którzy usprawiedliwiają swoje uczynki islamem” – uważa Nasir Saeed, szef organizacji zajmującej się obroną praw człowieka w Pakistanie.
W Pakistanie obowiązuje także kontrowersyjne prawo o bluźnierstwie. Karze ono śmiercią lub dożywotnim więzieniem każdego, kto rzekomo znieważa Mahometa lub profanuje Koran i jest często nadużywane w sporach osobistych.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.