Praca duchownych katolickich na Syberii to praca misyjna, w swojej działalności współpracują z innymi wyznaniami, a wierni i duchowni katoliccy w tym miejscu świata to mieszanka narodowości - mówi PAP proboszcz katedry w Irkucku o. Włodzimierz Siek.
Proboszcz katedry jest zarazem wikariuszem generalnym diecezji św. Józefa - największej terytorialnie diecezji rzymskokatolickiej na świecie. Obejmuje ona obszar blisko 10 mln km2.
"Na tak rozległym terenie mamy pięć dekanatów" - mówi o. Siek, ale zastrzega, że dane te są umowne.
W diecezji są bowiem dekanaty mające tylko trzy parafie, zamiast pięciu. Parafie istnieją w większych miastach, poza nimi pod opieką duchownych są mniejsze "punkty dojazdowe".
Liczba wiernych diecezji to oficjalnie 50 tysięcy, ale tych, którzy przychodzą do kościoła jest znacznie mniej. Powodem są uwarunkowania historyczne. Polacy na Syberii "przeszli trudne czasy", bywało, że rodzice nie uczyli dzieci języka ojczystego, by nie zdradziły się w szkole, "bo za to trafiano do więzień, za to zabijano ludzi" - opowiada proboszcz. Podkreśla, że nie była to przeszłość odległa, a całkiem niedawna: "to jest pokolenie moich rodziców".
"Pracujemy na terenie misyjnym. Niektórzy spierają się, że to nie jest misja, dlatego, że ta ziemia już była ewangelizowana, więc to jest reewangelizacja" - mówi o. Siek.
Ale gdy na innych kontynentach chrześcijaństwo "przyszło i nigdy stamtąd nie odeszło", to na Syberii przez 70 lat "mało, że nie można było się modlić - ludzie zostali zniszczeni, dusze dosłownie zostały wyjałowione totalnie" - tłumaczy.
Początki wspólnoty katolickiej w Irkucku w XVIII wieku wiążą się z Polakami. To dzięki polskiej wspólnocie powstał neogotycki kościół stojący pomiędzy rzeką Angarą i ulicą noszącą dziś nazwę Polskich Powstańców. Przynależy do niego parafia, ale gmach świątyni jest własnością państwa. Jest to sala organowa filharmonii, w której odbywają się koncerty. Katolicy mają prawo wstępu do budynku tylko na czas nabożeństw.
Mimo polskich korzeni katolicyzm w Irkucku ma dziś bardziej zróżnicowane oblicze.
"Wielu ludziom się wydaje, że do kościoła katolickiego chodzą tylko Polacy. Jeśli chodzi o kościół katedralny, to staramy się unikać podkreślania narodowości, ale gdybyśmy mieli to robić, to największą grupą w Irkucku są Ormianie" - mówi proboszcz.
Kolejną grupą są Polacy, a następnie: Litwini, Białorusini, Buriaci; są też Chińczycy, Koreańczycy. Jest duże zróżnicowanie - tłumaczy proboszcz - i tak samo jest w innych parafiach.
"Jeśli chodzi o duszpasterzy - to samo, ogromna mieszanka narodowości. (...) Cały świat włączył się w nawracanie Syberii" - mówi o. Siek.
Katedra w Irkucku - główna świątynia całej diecezji - została konsekrowana w 2000 roku. Powstała bardzo szybko, budowa trwała niewiele ponad rok.
"To był ogromny wysiłek, wspomagali tę budowę ludzie z całego świata. (...) Była zbiórka w całej Polsce" - opowiada proboszcz.
Podkreśla, że stało się to dlatego, że "do Syberii wielu ludzi odnosi się z ogromnym sentymentem. Dosłownie na całym świecie są ludzie, którzy bądź przeszli przez Syberię, bądź są w jakiś sposób związani z tą ziemią".
Prócz działalności religijnej wspólnota katolicka zajmuje się w Irkucku także działalnością charytatywną i socjalną. Niedaleko katedry jest świetlica środowiskowa dla dzieci szkolnych prowadzona przez siostry zakonne. Przy katedrze zbiera się grupa AA. Władze lokalne i policja zdają sobie sprawę, że takie działania są pomocne.
O. Siek jako przedstawiciel kurii biskupiej zasiada w Radzie Międzyreligijnej przy gubernatorze obwodu irkuckiego i jest ekspertem w Izbie Społecznej - strukturze konsultacyjnej przy władzach regionu.
"To są takie miejsca, gdzie możemy się oficjalnie wypowiadać i ten głos jest słyszany" - tłumaczy. "W tej chwili władzom zależy, żebyśmy jako Kościół mieli z nimi kontakt" i jest to dla katolików w Irkucku pozytywne - ocenia.
Podkreśla specyfikę Irkucka, którą są "bardzo dobre relacje wszystkich religii, nie tylko wyznań chrześcijańskich". Ich duchowni spotykają się regularnie, w sprawach oficjalnych, ale i na płaszczyźnie ludzkiej. Przedstawiciele wyznań utworzyli wspólnie Irkucki Nekropol Historyczny - organizację, która zabiega o przywrócenie statusu miejsc pamięci cmentarzom.
"Praktycznie wszystkie cmentarze w Irkucku zostały zrujnowane", na miejscu niektórych stoją dziś bloki mieszkalne czy zakłady przemysłowe - opowiada o. Siek. Dzięki współpracy duchownych udało się uzyskać status miejsca pamięci i odzyskać nazwę dla cmentarza Jerozolimskiego w centrum miasta. Przed 200 lat był to cmentarz wszystkich religii Irkucka. W czasach ZSRR było tam wesołe miasteczko. Teraz udało się przeprowadzić rekonstrukcję terenu. W przyszłości ustawione zostaną tablice informacyjne. Stopniowo wydobywane są i restaurowane płyty nagrobne.
"Często jestem pytany, ilu katolików jest w Irkucku i zawsze odpowiadam, że nie wiem. Oceniamy, że katolików jest kilka tysięcy, tylko trzeba wyjaśnić te cyfry. To kilka tysięcy tych, którzy nazywają się katolikami, bądź w jakiś sposób odczuwają tę przynależność do Kościoła. Ale może się zdarzyć, że ktoś, kto mówi o sobie +katolik+ jest nieochrzczony i nie chodzi do Kościoła. Tata był Polakiem, katolikiem, więc on też jest katolikiem" - tłumaczy o. Siek.
Tych, którzy realnie przychodzą na msze w niedzielę do katedry w Irkucku jest do 300 osób. "W tej części Rosji to jest dosyć dużo. Trzeba po prostu rozumieć, że tutaj jest inaczej, tu nie pracujemy na tłumy, bo tych tłumów nie będzie" - mówi proboszcz.
"Nie mamy szans się cieszyć wielkim ogrodem, musimy się cieszyć jedną roślinką, jednym kwiatuszkiem" - podsumowuje o. Siek.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.