Jezus nad Sekwaną

W Paryżu trwa jubileusz wieczystej adoracji w bazylice Sacré-Coeur. Od 125 lat, dzień i noc, ktoś czuwa i modli się tu za tętniące życiem i tonące w odmętach laicyzmu miasto.

Reklama

Światło
Rektor opowiada pielgrzymom o tych wizytach świętych. Robi to z taką pasją, że kilkudziesięciu skautów, którzy przyjechali na nocne czuwanie, otwierające tegoroczny Adwent, chce nocować w podziemiach. Rezygnują z miejsca w przylegającym do kościoła domu pielgrzyma. Mówią: – Przyjechaliśmy modlić się w odpowiedzi na apel Benedykta XVI w intencji życia. Chcemy ponieść jakąś ofiarę i rezygnujemy z poduszki i ciepłej kołdry. Skauci mieszają się z tłumem. Czuwanie rozpoczyna procesja światła do bramy głównej bazyliki. Otwierają się mosiężne drzwi. Jak na dłoni błyszczy cały Paryż. Ks. Laverton tłumaczy symbolikę tego gestu: – Wtedy widać, że Serce Jezusa zwrócone jest do mieszkańców metropolii. Jezus patrzy na dachy, pod którymi dzieje się tak wiele: od radości do rozpaczy. Ale miłość Chrystusa pochyla się nad tym wszystkim. W odpowiedzi co noc od 125 lat ktoś zawsze tu czuwa.

Bywa, że paryżanie przychodzą po pracy. Niektórzy na seminaria, np. z zakresu bioetyki, nauki społecznej Kościoła, o Biblii. Inni dostają pokój i zapisują się na konkretną godzinę czuwania. Rano wracają do pracy.

Ks. Jean opowiada, jak pewnej nocy, w czasie II wojny światowej, w pobliżu Sacré-Coeur spadły bomby. W kościele modliło się kilkadziesiąt osób. Siła wybuchu była tak wielka, że wysadziła wszystkie okna i witraże w bazylice. Nikt nie ruszył się z miejsca. Trwali na modlitwie. – Jeśli Bóg tu jest, czegóż się bać – mówi. Stolica Francji jest dziś wielokulturową metropolią, gdzie niewyobrażalne bogactwo i tzw. wielki świat przeplatają się z nędzą, przestępczością. Nad Sekwaną coraz mniej jest miejsca dla transcendentnych odniesień człowieka – natarczywy kult materializmu zagłusza potrzebę obcowania z Bogiem. Ale Sacré-Coeur jest nadzieją. Szczyt bazyliki całą noc oświetla intensywne światło. Zdarzyło się, że z powodu awarii zgasło. Wtedy telefon w bazylice się urywał. – Co się stało? Ks. Laverton: – To znak, że ludzie są przywiązani do Chrystusa, nawet jeśli nie zawsze i nie wszyscy Go odwiedzają. Światło to jest znakiem, że ktoś zawsze czuwa. Że Bóg tu cały czas czeka.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7