Najważniejsze dzieło matki Elżbiety Róży Czackiej - prekursorski, nowoczesny ośrodek dla niewidomych, zgromadzenie Franciszkanek Służebnic Krzyża i całe środowisko, będące przestrzenią rozwoju duchowego, dialogu ekumenicznego i światopoglądowego, ma stolicę w Laskach, położonych na skraju Puszczy Kampinoskiej pod Warszawą.
Cmentarz jest bardzo klimatyczny – pośród drzew, zieleni, ptasich śpiewów. Mogiły są ziemne, otoczone kamieniami, na nich zieleń i żywe kwiaty. Dobrze zaprojektowany i estetycznie spójny. Zadbane groby, kwiaty i znicze oraz przechadzający się alejkami ludzie świadczą o tym, że o zmarłych się tu nie zapomina.
Laski Dziś
– Przez krzyż! – krzyczą niewidome dziewczynki wybiegające ze szkoły, witając się radośnie z s. Agatą i chwaląc piątką z angielskiego. – Do nieba! – odpowiada siostra. To właśnie powitanie, które przyjęło się w Laskach: „Przez krzyż – do nieba”. – Chyba wymyślili to sami niewidomi. Bo tu jest krzyż, krzyż ślepoty, niewygody, cierpienia. Zwłaszcza widzę, że życie starszych osób niewidomych jest bardzo trudne – mówi s. Agata przypominając, że duchowość krzyża mocno wpisana jest w charyzmat Lasek.
– Pokazujemy, że niepełnosprawność nie jest straszna. My się śmiejemy, jeździmy na wycieczki, na rolkach, mówimy po angielsku, pieczemy ciasta, robimy wszystko. I to innym otwiera oczy. A nasi podopieczni mają swój „czar” – opowiada s. Agata. I rzeczywiście – jej podopieczne są bardzo śmiałe, dopytują o wszystko, zagadują, chwalą się chętnie wiedzą i umiejętnościami.
W internacie są grupy podopiecznych, dzieci mają swoje pokoje z salonem i zapleczem kuchennym. Same sprzątają, gotują, nakrywają do stołu, wymyślają sobie rozrywki. Mają w salonie pianino, gry. Korzystają ze smartfonów, jest sala do rehabilitacji czy zabawy. W szkołach są odpowiednio wyposażone sale, są maszyny do pisania brajlem, książki, sale komputerowe, sala gimnastyczna, stołówka. Stroją się, tańczą, nastolatki randkują. Życie toczy się po prostu normalnie. Jest świetnie wyposażona biblioteka. Podopieczni pływają w basenie i jeżdżą konno, bo w ośrodku jest też stadnina i konie do hipoterapii. Jeżdżą na wycieczki, nawet zagraniczne.
W Laskach edukuje się nie tylko niewidomych, ale również ich rodziny, przygotowując do wspólnego życia. Jest przedszkole, szkoła podstawowa, szkoła specjalna, liceum ogólnokształcące i technikum, gdzie niewidomi mogą się przygotowywać również do wykonywania zawodów, np. masażysty, programisty. Jest też szkoła branżowa rękodzieła i mechaniki, szkoła muzyczna. W planach jest jeszcze gastronomia. Jest również szpitalik. Podobnie jak za czasów matki Czackiej, widać dużą troskę o to, by wszystko było nowoczesne, profesjonalne i służyło jak najlepiej podopiecznym.
Aktualnie pod opieką Ośrodka w Laskach jest 193 dzieci, z czego 40 dzieci dojeżdża z Warszawy. „Dzieci wolą jednak nocować u nas, bo tu mają towarzystwo, mają rozrywki, mogą pozwolić sobie na samodzielność” – mówi s. Agata.
Siostry, nauczyciele i wychowawcy są specjalistami w tyflopedagogice. „Przygotowujemy naszych podopiecznych do życia pełnią życia, do realizacji marzeń i pasji, do jak największej sprawności i samodzielności. Kończą studia, robią kariery, zakładają rodziny, mają dzieci” – opowiada s. Agata.
Absolwenci często wracają do Ośrodka uczyć kolejne pokolenia.
Wciąż funkcjonuje Dom Rekolekcyjny, otwarty na indywidualne osoby i grupy. Przyjeżdżają z sentymentem osoby związane ze środowiskiem Znaku, Więzi, Klubów Inteligencji Katolickiej.
Z okazji beatyfikacji matki Czackiej nie tylko przygotowano przy kaplicy sarkofag dla niej, ale również muzeum jej poświęcone. Zobaczyć tam można przedmioty z jej codziennego życia, np. klęcznik i różaniec, maszynę brajlowską, dzwoneczek, laskę, odlewy dłoni czy zegar, który zatrzymał się w momencie jej śmierci. W planach jest też namiot multimedialny, w którym w nowoczesny sposób prezentowana będzie nie tylko postać i historia Róży Czackiej, ale i działalność całego ośrodka.
Watykan uznał cud potrzebny do kanonizacji Pier Giorgio Frassatiego.
"Kiedy traci się dziecko, także w wyniku poronienia, ta żałoba jest tak trudna..."
"Zawiera dużo błędów merytorycznych, historycznych i lingwistycznych, a nawet ortograficznych."
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).
To nie wojna. T korzystanie z praw zagwarantowanych w konstytucji.