Śpiew to doświadczenie wspólnoty. I właśnie dziś za to doświadczenie dziękujemy, za życie i twórczość pana Krzysztofa Krawczyka, za to, że Pan był Jego pieśnią - powiedział metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś podczas uroczystości pogrzebowych Krzysztofa Krawczyka w łódzkiej archikatedrze.
Metropolita na początku mszy świętej po powitaniu bliskich zmarłego wokalisty nawiązał do jego talentu, który - jak mówił arcybiskup - był darem Bożym. Krzysztof Krawczyk, co podkreślił metropolita, odsłaniał obecność Boga.
"Śpiew przynosi nam doświadczenie wspólnoty. Pana można poznać w pieśni. Jego obecność odsłania się w obecności w muzyce, pięknie, we wspólnocie, w miłości" - podkreślił abp Ryś.
"Mamy ochotę powiedzieć dziękuję tym, przez których ta obecność się odsłaniała" - zaznaczył. "Dziś nasze dziękuję wypowiadamy wobec pana Krzysztofa Krawczyka" - mówił. Dziękujemy za jego życie i twórczość. Za to, że Pan był jego pieśnią i Zbawcą tej pieśni" - podsumował metropolita podczas mszy żałobnej Krzysztofa Krawczyka w łódzkiej archikatedrze.
Biskup pomocniczy senior diecezji częstochowskiej Antoni Długosz w kazaniu zwrócił uwagę, że Krawczyk był "nie tylko artystą wielkiego formatu", ale także "człowiekiem dla drugiego człowieka". "Zaświadczał o tym każdy, który kiedykolwiek się z nim spotkał. Wielki artysta i jednocześnie jak najprościej możemy powiedzieć równy chłop (...). Krzysztof był zwyczajnie po ludzku dobry. Śpiewał: chciałem dać coś dobrego. Dałem tylko siebie. Dałeś całego siebie, drogi Krzysztofie" - powiedział.
Dodał, że dla wokalisty scena była "ołtarzem sztuki, a widzowie – najwyższym audytorium". "Nigdy nikomu nie złorzeczył ani nie narzekał. Wręcz przeciwnie, mówił o wdzięczności wobec Boga i ludzi. Imał się chyba każdej muzycznej roboty i gdy kilka razy w ciągu kariery niektórzy krytycy muzyczni już postawili na nim krzyżyk, on odradzał się jak Feniks z popiołów nowym przebojem, który wkrótce nuciła cała Polska" - przypomniał bp Długosz.
Archidiecezja Łódzka Bp Długosz za śp. K. Krawczyka: odszedł artysta, dla którego scena była ołtarzem sztuki | Łódź 2021W trakcie uroczystości odczytano list prezydenta Andrzeja Dudy, skierowany do najbliższych zmarłego. Głowa państwa podkreśliła w nim, że Krzysztof Krawczyk "swoimi dokonaniami zapisał własny, odrębny rozdział w historii polskiej muzyki" i że "zawsze podążał z duchem czasu, przekraczał muzyczne gatunki". "Zapraszał do współpracy młodszych od siebie artystów. Pokazywał im, jak ważne jest, by słuchacz mógł dostrzec osobisty stosunek artysty do prezentowanych utworów, radość z ich wykonywania oraz szacunek dla publiczności" - wspomniał. Dodał, że artysta "śpiewał o zwyczajnych ludziach, o ich marzeniach i codziennych troskach". "Przez długie lata aktywności zawodowej dowiódł, że znakomita warsztatowo i dojrzała artystycznie muzyka popularna ma swoje miejsce w kulturze narodowej" - stwierdził.
Prezydent zaznaczył również, że wokalista "mimo wielkiej sławy pozostał sobą: wiernym przyjacielem i kolegą, dobrym, życzliwym sąsiadem, wrażliwym, serdecznym człowiekiem". "Nigdy nie zapomnimy jego silnego, charakterystycznego, tak bardzo polskiego głosu. Trochę nostalgicznego, trochę zawadiackiego; przesyconego radością życia, a czasem refleksyjnego i podniosłego. Głosu, dzięki któremu świat nabierał barw i wydawał się lepszy. Nigdy nie zapomnimy emocji i wzruszeń, których zmarły dostarczał nam swoją muzyką" - podsumował
Obecny podczas uroczystości wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński rozpoczął swoje pożegnanie artysty od cytatu z przeboju "Życia mała garść" ze słowami Jerzego Dąbrowskiego, do którego Jarosław Kukulski skomponował muzykę. "Oto jest życia mała garść, Pochyl się nad nią... oceń... patrz! Czy jest tak jak człowiek chciał?" - przypomniał fragment utworu Gliński.
Jak podkreślił, "żegnamy dzisiaj nie tylko wielką postać polskiej muzyki rozrywkowej i po prostu polskiej kultury, wspaniałego piosenkarza, kompozytora, gitarzystę, ale też wrażliwego człowieka i podziwianego artystę, osobowość wielkiego formatu, pełną wiary i optymizmu, mającą niezwykły dar przyciągania ludzi różnych generacji i gustów muzycznych". "Krzysztof Krawczyk pozostawia nam bogaty plon swej artystycznej aktywności, która kształtowała muzyczną wrażliwość i przynosiła radość, a niejednokrotnie także ukojenie, kilku pokoleniom Polaków. Ten ogromny dorobek będzie stanowił inspirację dla kolejnych wokalistów oraz źródło estetycznych doznań dla miłośników wspaniałego głosu i niepowtarzalnej scenicznej charyzmy artysty" - ocenił Gliński.
Menadżer artysty Andrzej Kosmala - przemawiając w imieniu swoim i żony piosenkarza Ewy - nawiązał do słów papieża św. Jana Pawła II: "W takiej chwili niech pozostanie milczenie". "Po Tobie Krzysiu nie pozostanie milczenie (...). Pozostaną cudowne nagrania śpiewane niepowtarzalnym głosem. Pan Bóg dał Ci talent", a Ty tego daru nie zmarnowałeś" - stwierdził.
"Non omnis moriar, nie wszystko umiera, kiedy odchodzi taki wielki artysta" - podsumował przyjaciel wokalisty.
Przy wyprowadzeniu trumny z archikatedry setki wielbicieli twórczości Krzysztofa Krawczyka żegnały wokalistę brawami. Na samochód przewożący trumnę spadały kwiaty. Kondukt żałobny przejechał na cmentarz w podłódzkich Grotnikach.
Kiedy samochód z trumną wjeżdżał do tej miejscowości, ci sąsiedzi artysty, którzy nie poszli na cmentarz. wyszli przed domy, aby chociaż w ten sposób go pożegnać.
Niektórzy przygotowali nawet napisy m.in. "Żegnaj Krzysiu". Na długo przed rozpoczęciem ceremonii ludzie gromadzili się na okalających leśny cmentarz pagórkach. Było ponad tysiąc.
Pani Jolanta chociaż boi się skutków pandemii postanowiła chociaż z daleka pożegnać Krzysztofa Krawczyka. "Zasłużył na taki hołd. Wszyscy go tu szanowali" - podkreśliła kobieta. "Nie wywyższał się, a jeśli ktoś potrzebował pomocy, nie gadał, a pomagał. Nikt nie mówił tu o nim inaczej niż nasz Krzysio+" - wspominał Krzysztofa Krawczyka starszy mieszkaniec Grotnik.
Biskup pomocniczy senior z diecezji częstochowskiej Antoni Długosz, który znał zmarłego 40 lat rozpoczął ceremonię pogrzebową na cmentarzu cytatem z wielkiego przeboju artysty. "Cóż wart jest dziś niewczesny żal, że los wziął to, co dał" - przypomniał fragment tekstu piosenki duchowny.
"Stoimy dziś przy trumnie wielkiego piosenkarza, artysty, kolorowego trubadura i polskiego Elvisa Presleya, człowieka, który był legendą już za życia, Krzysztofa Krawczyka" - podkreślił bp Długosz. "Śmierć jest częścią życia, dlatego, chociaż nasze serca napełnia, jesteśmy pewni, jako chrześcijanie, że życie naszego przyjaciela Krzysztofa nie skończyło się, ono się tylko zmieniło" -zaznaczył.
"Gdzieś na niebiańskich scenach Krzysio już śpiewa" - powiedział bp Długosz.
Na pożegnanie artysty do Grotnik przyjechał także premier Mateusz Morawiecki, który tak o artyście napisał na Twitterze: "Chciałem pięknie żyć, garściami życie brać - tak też w naszych oczach żył wielki artysta Krzysztof Krawczyk. Jego śmierć wywołała smutek wielu z nas. Chyba nie ma osoby w Polsce, która nie zna Jego twórczości. Dziękujemy za nią. Spoczywaj w pokoju" - tak pożegnał wokalistę Mateusz Morawiecki, który na pogrzeb przybył w towarzystwie małżonki. Na koniec ceremonii premier zapalił znicz przy grobie Krzysztofa Krawczyka. Potem rozmawiał z żałobnikami, m.in menedżerem artysty Andrzejem Kosmalą.
Krzysztof Krawczyk urodził się 8 września 1946 r. w Katowicach. Zadebiutował w 1963 r. w zespole Trubadurzy, a 10 lat później rozpoczął karierę solową. W latach 70. wylansował m.in. przeboje "Jak minął dzień", "Parostatek" i "Pamiętam Ciebie z tamtych lat".
Na początku lat 80. Krawczyk wyjechał na pięć lat do Stanów Zjednoczonych, gdzie koncertował w klubach Chicago i Las Vegas. Po powrocie do kraju w 1988 r. miał poważny wypadek samochodowy, co zmusiło go do wycofania się na pewien czas z życia artystycznego. Na początku lat 90. wrócił na krótko do USA, by nagrać w Nashville płytę "Eastern Country Album". W połowie lat 90. wrócił na stałe do Polski.
W 2000 r. wystąpił przed papieżem na Placu Świętego Piotra. W tym samym roku spotkał się z urodzonym w Sarajewie kompozytorem Goranem Bregowiczem, z którym nagrał płytę "Daj mi drugie życie" (2001). W 2002 r. ukazał się album Krawczyka "Bo marzę i śnię", a w kolejnych latach - m.in. "To, co w życiu ważne" (2004), "Tacy samotni" (2006) i "Nigdy nie jest za późno" (2009).
W 2008 r. Krzysztof Krawczyk obchodził 45-lecie swojej drogi artystycznej podczas Festiwalu Top Trendy w Sopocie. W październiku 2020 r. ze względów zdrowotnych i pandemii koronawirusa zawiesił działalność artystyczną.
Zmarł w poniedziałek 5 kwietnia w Łodzi. Miał 74 lata.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.