Po dekadzie wojny w Syrii nie wystarczy już jedynie pomoc kryzysowa, kraj ten potrzebuje długofalowego wsparcia, które realnie pozwoli na jego odbudowę. Bez tego nie ma szans na przywrócenie pokoju. Watykański odpowiednik ministra spraw zagranicznych mówił o tym na internetowej konferencji poświęconej przyszłości tego umęczonego kraju. Została ona zorganizowana w Brukseli przez Unię Europejską we współpracy z ONZ.
Abp Paul Gallagher podkreślił, że dalsze kontynuowanie jedynie doraźnej pomocy humanitarnej przypomina pompowanie wody w pustynię. Wskazał, że Syria potrzebuje widzialnych znaków nadziei i konkretnej solidarności, które są jedynym antidotum na lata zmęczenia i desperacji. Watykański hierarcha zauważył, że podniesienie z gruzów Syrii jest obowiązkiem spoczywającym na wspólnocie międzynarodowej. „Potrzeba szybkich i możliwych do zrealizowania rozwiązań, które pomogą w odbudowie zrujnowanej gospodarki. Musimy dać tym ludziom to, czego najbardziej teraz potrzebują, by mogli powrócić do normalnego życia” - mówił w swym wystąpieniu watykański sekretarz ds. relacji z państwami.
Abp Gallagher przypomniał, że od początku konfliktu konkretną pomoc Syryjczykom niesie Kościół. Przeznaczono na to ponad 2 mld dolarów, które zapewniły kryzysowe wsparcie 4,5 mln mieszkańców tego kraju. W Syrii pracuje obecnie ponad 80 katolickich organizacji pomocowych, które wspierają także uchodźców, którzy znaleźli schronienie w krajach ościennych. Abp Gallagher zaapelował do wspólnoty międzynarodowej, by znalazła środki na odbudowę szkół, szpitali, zakładów pracy i domów. Podkreślił, że bez odbudowy zniszczeń i odnowienia zrujnowanej gospodarki pokój nigdy nie dotrze do Syrii. Wskazał, że tylko konkretna solidarność jest w stanie na nowo rozpalić nadzieję w sercach Syryjczyków. „Nie możemy zapomnieć o tym kraju, pomoc jest naszym obowiązkiem” – mówił abp Gallagher na konferencji poświęconej przyszłości tego bliskowschodniego kraju.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.