Broń w przeciwieństwie do żywności nie ulega przeterminowaniu. Jej niszcząca moc trwa przez dziesięciolecia i przynosi korzyści.
W czasie papieskiej podróży do Iraku mogliśmy zobaczyć na własne oczy zniszczenia dokonane przez współczesnych barbarzyńców, czyli fundamentalistów z tzw. Państwa Islamskiego. Zrównane z ziemią domy i kościoły, ludzi, którzy stracili bliskich i od lat żyją w obozach dla uchodźców. Mocno wybrzmiało też oskarżenie pod adresem wspólnoty międzynarodowej, która w jakiejś mierze przyzwoliła na tę tragedię i na długie lata zamknęła oczy na to, co działo się na tej ziemi. Historia lubi się jednak powtarzać, a świat nie wyciągnął należnej lekcji z dramatu Irakijczyków. Podobne sceny rozgrywają się teraz w Mozambiku i jakoś nie widać międzynarodowej mobilizacji, by powstrzymać trwające tam rzezie. Świat beztrosko ignoruje niebezpieczeństwo jakim jest umacnianie radykalnego islamu, który coraz mocniej rozlewa się w Afryce. Ignoruje, bo sam korzysta na tym ekonomicznie.
W Iraku w cenie były szyby naftowe. Prowincja Cabo Delgado, która jest twierdzą dżihadystów, to najbogatsza ziemia Mozambiku bogata w złoto, rubiny i inne szlachetne kamienie oraz ogromne pokłady gazu ziemnego. Ktoś grabi te ziemie, bo wie, że znajdzie kupców nie mających najmniejszych skrupułów sumienia. Pracownicy brytyjskiej organizacji pomocowej Save the Children płakali, gdy w ostatnich dniach słuchali przerażających świadectw przemocy w Mozambiku. Słyszeli o mordach nawet na dzieciach i ścinaniu głowy nawet 11-latkom. Jedna z matek widziała, jak islamiści ścinali jej syna. Nie mogła nic zrobić, bo chroniła troje pozostałych dzieci. Wieści o podobnych masakrach napływały z Mozambiku już wcześniej. Bp Luiz Fernando Lisboa alarmował, że przez trzy lata islamiści wygnali z jego diecezji leżącej w Cabo Delgado 800 tys. chrześcijan.
Jakoś nie zauważyłam, by ta tragedia trafiła na czołówki informacyjne największych mediów. Podobnie było przez lata z Irakiem. Gdy tamtejsi biskupi alarmowali o dokonującym się tam ludobójstwie, celebryci i komentatorzy od wszystkiego nawoływali, by nie przesadzać i nie nakręcać atmosfery. Tyle, że brak reakcji staje się przyzwoleniem na kolejne masakry i cierpienie setek tysięcy ludzi, którzy nie mają wystarczającej żywności, dostępu do wody pitnej i najpotrzebniejszych lekarstw.
Jest jeszcze jeden aspekt tej międzynarodowej współodpowiedzialności. Można go skonkludować pytaniem papieża Franciszka, które wracając z Iraku mówił, że chciałby wiedzieć, kto sprzedawał i kto nadal sprzedaje broń terrorystom… Wielokrotnie przypominał też, że skandalem jest wydawanie środków na zbrojenia, podczas gdy ludzie umierają z głodu. Broń w przeciwieństwie do żywności nie ulega przeterminowaniu. Jej niszcząca moc trwa przez dziesięciolecia i przynosi korzyści. Logika świata przeciw papieskiej geopolityce bliskości, czułości i braterstwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.