Irakijczycy wciąż jeszcze żyją wizytą Papieża. Zarówno tradycyjne media, jak i portale społecznościowe pełne są komentarzy po tym, co wydarzyło się przez ostatnie cztery dni – mówi ks. Samir Yousif.
Irakijczycy są zgodni, że Papież podniósł ich na duchu. W przeszłości Irak odwiedzali też inni liderzy polityczni i religijni. Żaden z nich nie odważył się jednak wyjść do ludzi, odwiedzić Irak, a Papież tak, spotkał się z nami i objechał cały kraj – opowiada iracki kapłan posługujący dziś wśród wysiedlonych chrześcijan w górach autonomicznego regionu Kurdystanu.
Przyznaje on, że wizyta Papieża zmobilizowała rząd, aby pokazać kraj od jak najlepszej strony. Irakijczycy są dumni, że w tych dniach świat zobaczył inne oblicze ich ojczyzny. Nie tylko wojny, zamachy i zniszczenia – mówi iracki kapłan. Podkreśla on, że centralnym punktem papieskiej wizyty był Mosul, modlitwa Franciszka na ruinach tego miasta.
„Najważniejsze przesłanie Papież dał w Mosulu, podczas wizyty na Starym Mieście i modlitwy na placu zburzonych kościołów. Dobrze pamiętam to miejsce, bo tam się wychowałem, tam była moja szkoła, która też została zniszczona przez ISIS – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Samir Yousif. - Pośród tych ruin stanął krzyż i spod tego krzyża Papież skierował orędzie pokoju do wszystkich, zarówno w Iraku, jak i w sąsiedniej Syrii. Było to bardzo silne przesłanie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że to właśnie tam, w pobliskim meczecie przed sześciu laty zostało proklamowane Państwo Islamskie. A jego głównym sloganem były słowa: «nasze państwo będzie trwać na zawsze». Teraz po sześciu latach na to miejsce przybył Papież, głowa Kościoła, ale też symbol całego chrześcijaństwa. I to ten Papież, który w przeszłości zajmował bardzo mocne stanowisko względem ISIS, przyznał, że z tym złem trzeba walczyć również przy użyciu siły. I teraz Papież przybył w to miejsce, wzniósł tam krzyż, modlił się i zachęcał wszystkich do zgodnego współistnienia, do odbudowy miast, do rozpoczęcia na nowo. Ale bardzo ważne jest, że w Iraku Papież wspomniał też o potrzebie odbudowy człowieka, bo są w nim zranienia, które pozostają na długie lata. Chrześcijanie i jazydzi ucierpieli bardzo dużo. Moja rodzina trzykrotnie musiała uciekać. Moja matka, która ma 87 lat przeżyła trzy wysiedlenia. I za każdym razem traciliśmy wszystko, nasze domy, i musieliśmy zaczynać od zera. Nie jest łatwo być chrześcijaninem w Iraku.“
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.