Każdy ma swoje Westerplatte... Póki nie staje się konkretem, wszyscy klaszczą.
Środa Popielcowa. Epidemii w Polsce... Ech.... Aż się mówić nie chce. Znów sygnały o „hamowaniu rozmrażania gospodarki”. Na pierwszy ogień mają pójść ci, którzy za obecne wzrosty liczby zachorowań na pewno nie są odpowiedzialni: właściciele wyciągów czy stoków narciarskich. Zbyt mało czasu od uruchomienia tej infrastruktury minęło, by to poluzowaniem w tej dziedzinie można było tłumaczyć wzrosty... Ale krytyczne myślenie nie jest dziś dobrze widziane. Ważniejsze jest wspieranie „słuszności”. W wielu dziedzinach naszego życia.
Ot, czytam: każdy ma prawo kształtować życie po swojemu... Roześmiałem się. Oczywiście teza w pewnych granicach słuszna. Jeśli ktoś chce np. zostać znanym piosenkarzem, nie ma co mu bronić. Niech śpiewa skoro chce, niech próbuje tak zarabiać na chleb. Śmieszyłoby, gdyby miał pretensje, że ZNANYM to jednak nie został. Bo nasze marzenia czy co bardziej ambitne plany to jedno, życiowe realia – drugie. Ale zakazywać, bronić, faktycznie nie ma co.
Sęk w tym, że owa chęć kształtowania życia po swojemu nie jest wyłączona z żadnego z przykazań dekalogu. Ba, także nie z przykazania miłości Boga i bliźniego. Nie wolno mi po swojemu, jeśli to powoduje krzywdę bliźniego. Doskonale rozumieją to dziś np. ekolodzy: planeta jest dla wszystkich, nie tylko dla wybrańców. Nie może być tak, że jedni na rabunkowej gospodarce się bogacą, a innym pozostaje solidarnie dopłacać za wyrządzone przez nich szkody. Niestety, gdy chodzi o inne zastosowania tej samej prawdy – np. w kwestii dopuszczalności przerywania ciąży – nagle znika ona z argumentacji. To sprawa moja i tylko moja; wara od wtrącania się w moje sprawy. Ha, gdyby tak powiedział sąsiad i z ogrzewania gazem przeszedł na ogrzewanie starymi oponami, też przyznalibyśmy mu rację? To ostatecznie jego piec i jego komin...
Przyznaję, że z coraz większym obrzydzeniem patrzę na to, co dzieje się na komercyjnych wyprawach na Everest. Ludzie umierają? OK. Nie da się im pomóc? Trudno odnieść wrażenie, że gdyby nie plany zdobycia następnego dnia szczytu, niektórych z tych nieszczęśników można by uratować. Jeden z takich, który przetrwał noc, a któremu następnego dnia inni, rezygnując z własnych planów wejścia na szczyt, pomogli zejść, napisał nawet o tym książkę... Nie wiem, może nie mam racji, może faktycznie pomoc jest w takiej sytuacji ponad ludzkie siły, ale wydaje mi się, że tu gra też rolę owa chęć kształtowania życia po swojemu, sukcesu, choć przyzwoitość kazałaby zrobić co innego. Ale to ekstremum. W życiu...
Byłem po trzeciej klasie liceum. Zabrałem w góry Marka: „świeżaka” – kolegę z podwórka po pierwszej klasie. Tego dnia (i przez następny dzień) szedł z nami Zbyszek – kandydat na przewodnika z Kalisza. Plecaki niemiłosiernie ciężkie. Bo konserwy, bo namiot. Nawet dmuchany materac. Na Hali Łabowskiej zamieszanie. Gość ma jakiś atak. Zatrzymanie moczu – okazało się. Dodatkowy problem: jest z małym synkiem, kompletnie w tej sytuacji zagubionym. Ktoś poszedł już po pomoc, ale nie ma jej i nie ma. Może drwale by zwieźli go do szpitala? Poproszeni natychmiast poszliśmy. Drwal też ani chwili nie zwlekając wyprzągł konia i do schroniska. Daleko chorego nie zwieźliśmy – już po stu metrach pojawił się samochód GOPR-u. Za to z powodu straconego czasy do chatki na Niemcowej doszliśmy bardzo późno, już po zmroku.... Straszliwie zmęczeni (te plecaki!). Czy było warto pomagać? Przecież bez nas by się obyło? Do głowy nam nie przyszło, że można by taki problem zlekceważyć.
Takie jest życie. Można kształtować je po swojemu, ale przychodzi moment jak dla tych na Westerplatte – mówił Jan Paweł Wielki. Nie można sprawy zostawić. Niezależnie od ceny, którą trzeba zapłacić. Bo to byłoby małe, kunktatorskie i podłe. Czyjeś życie jest przecież ważniejsze niż moje marzenia czy plany, prawda? I nie mówimy tu o życiu wielorybów, wilków czy żab.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.