Organizacja Narodów Zjednoczonych po raz kolejny bije na alarm w związku z katastrofalną sytuacją humanitarną w Jemenie.
Zdaniem wikariusza apostolskiego w Arabii Południowej natychmiast należy otworzyć korytarze pomocowe. W zniszczonym pięcioletnią wojną kraju głód osiągnął niespotykany do tej pory poziom. Zdaniem ekspertów w pierwszych miesiącach nadchodzącego roku głodować będzie aż 5 milionów mieszkańców.
Możliwości ratowania Jemeńczyków z każdym dniem gwałtownie się kurczą. Kryzys pogłębia pandemia koronawirusa, rozszerzająca się ze względu na fatalny stan placówek służby zdrowia, oraz rekordowy wzrost cen żywności. Jest on spowodowany nałożonym na Jemen embargiem na import paliw, co utrudnia, a w niektórych regionach wręcz uniemożliwia transport.
UNICEF i FAO ostrzegają, że z czasem problem niedożywienia obejmie połowę populacji 30-milionowego Jemenu. „Te liczby muszą być sygnałem alarmowym dla świata. Nie możemy tak po prostu zapomnieć o milionach rodzin, które nie mają czym nakarmić swoich dzieci” – powiedział David Beasley, dyrektor Światowego Programu Żywnościowego.
W ostatnich miesiącach nastąpił znaczny spadek pomocy humanitarnej dla Jemenu. Zamiast 3,4 miliona dolarów, o które zwróciła się ONZ, ten najbiedniejszy arabski kraj otrzymał tylko 1,5 miliarda. To zdecydowanie za mało, aby uratować Jemeńczyków. Ponad 24 miliony mieszkańców tego kraju jest uzależniona od jakiejś formy pomocy humanitarnej. „Bezczynność świata to wielki skandal” – uważa wikariusz apostolski w Arabii Południowej bp Paul Hinder:
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Ponad 212 tys. podpisów pod projektem zostało złożonych w Sejmie 20 grudnia.
Odnotowano też wzrost dyskryminacji wyznawców Chrystusa w miejscach pracy.
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zwraca uwagę na faworyzowanie tzw edukacji zdrowotnej.