Chrześcijanie na Bliskim Wschodzie muszą stać się pełnoprawnymi obywatelami krajów, w których żyją – podkreślili uczestnicy zakończonego w Watykanie Synodu Biskupów dla Bliskiego Wschodu. To oznacza poszanowanie ich godności i wolności religijnej. A tego wciąż nie ma…
Papież zwołał synod, zaniepokojony dramatyczną sytuacją chrześcijan, żyjących na Bliskim Wschodzie i ich postępującym exodusem. Wzięli w nim udział biskupi m.in. z Ziemi Świętej, Egiptu, Cypru, Turcji, Arabii Saudyjskiej, Omanu, Iranu. Jeszcze w połowie lat 60. XX wieku chrześcijanie stanowili tam 20 proc. mieszkańców. Obecnie jest ich ok. 20 mln i stanowią 5,9 proc. mieszkańców regionu (katolicy – 1,6 proc.) Liczby te zmniejszają się niemal z dnia na dzień. Papież od początku wskazywał na duszpasterski charakter synodu, w dalszej perspektywie uwypuklając jego charakter ekumeniczny i międzyreligijny. Sytuacja geopolityczna sprawiła jednak, że od początku wydarzenie to było komentowane w kluczu politycznym (status Jerozolimy, powstanie dwóch suwerennych państw Izraela i Palestyny) i prześwietlane pod kątem relacji z islamem wojującym na tych terenach z chrześcijaństwem.
Głos islamu
Ton wypowiedzi ojców synodalnych zdecydowanie nabierał wyższej temperatury, gdy mówili o relacjach z muzułmanami. Oliwy do ognia dolały wypowiedzi przedstawicieli islamu występujących na synodzie. Prezentowali oni islam wyłącznie jako religię tolerancyjną, otwartą na dialog i pluralizm, co wywołało sprzeciw. Ten wymiar synodalnego spotkania zainteresował mnie szczególnie. Sunnitów reprezentował Muhammad al-Sammak, doradca polityczny wielkiego muftiego Libanu. Z Iranu przybył szyita, ajatollah Seyed Mostafa Mohaghegh Ahmadabad. Libański sunnita stwierdził, że islam jest otwarty na tolerancję i pluralizm, jednak w pewnych krajach regionu nie respektuje się praw obywateli ani ich równości. Wyraził zaniepokojenie emigracją bliskowschodnich chrześcijan, zaznaczając, że ich obecność i współpraca jest potrzebna muzułmanom. Bez nich – jak mówił – arabska kultura byłaby zubożona. Irański szyita wskazywał na islamską tradycję życzliwą chrześcijanom, przytaczając nawet odnośne wersety Koranu o Jezusie i Maryi.
Obie wypowiedzi miały być dowodem – rzekłabym – iście modelowych relacji. Ale już poza synodalną aulą ajatollah Ahmadabad przekonywał, że „muzułmanin, stając się chrześcijaninem, nie powinien tego rozgłaszać ani propagować. Jeśli takie nawrócenie nabiera charakteru politycznego, należy je karać”. A Muhammad al-Sammak twierdził, że konwersja na inną religię miała w historii islamu powiązania polityczne i, uważana za zdradę własnego ludu, była karana nawet śmiercią. Przedstawiciel Iranu zapewniał, że w jego kraju chrześcijanie cieszą się wszelkimi prawami obywatelskimi i mogą swobodnie żyć wiarą. Ajatollah mówił tak w czasie, gdy w więzieniu w Teheranie przebywają dwie Iranki za to, że przeszły na chrześcijaństwo. W Pakistanie, w czasie trwania synodu, grupa muzułmanów zgwałciła i zabiła 12-letnią chrześcijankę Lubnę Masihę. To coraz powszechniej stosowana metoda zastraszania, mająca zmusić pakistańskie dziewczęta do przejścia na islam albo wyjścia za mąż za muzułmanina.
Głos chrześcijan
Ojcowie synodalni mieli inne zdanie na temat „muzułmańskiej tradycji tolerancji”. Przypominali, że wolność chrześcijan na ogół ogranicza się tylko do kultu, i to wewnątrz nielicznych świątyń, a w Arabii Saudyjskiej, gdzie są miliony chrześcijańskich pracowników, nie ma jej wcale. Dramatyczne było świadectwo metropolity Smyrny w Turcji abp. Ruggero Franceschiniego. Przypomniał on niedawne zabójstwo przewodniczącego tureckiego episkopatu bp. Luigiego Padovese, dokonane z premedytacją i noszące wyraźne znamiona terrorystycznego mordu islamskiego. Poprzedziły je morderstwa kilku innych chrześcijan różnych wyznań. A chaldejski arcybiskup Kirkuku wołał, że jeśli muzułmanie nie przestaną prześladować wyznawców Chrystusa, już wkrótce w Iraku nie będzie chrześcijan.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.