Czas spędzony samotnie na misji to dobra okazja do uczenia się miejsca i ludzi.
Krzysztof Błażyca Lotnisko nieopodal misji - używane głównie przez flying doctors, na których niestety nie zawsze można liczyć, jak zauważają misjonarze Radość i smutek
Radością było udzielanie sakramentu małżeństwa 4 parom. To rzeczywiście wielkie święto w parafii kiedy to tzw. tradycyjne małżeństwa decydują się zawrzeć sakramentalny związek. Często musi upłynąć wiele czasu i narodzić się sporo dzieci zanim podejmują taki krok. Choć zdarzają się i tzw. białe małżeństwa - czyli młodzi, którzy zawierają sakrament małżeństwa żyjąc w czystości przed ślubem.
Mieliśmy i smutne wydarzenia, jak pogrzeb Midried – 7 letniej dziewczynki. Bawiła cały dzień a wieczorem zaczęła wymiotować dziwnym ciemnym płynem. Zmarła. Siostra w naszym misyjnym szpitalu nie zdołała jej uratować.
Smutkiem napełniła nas też śmierć Josepha - 17 - letniego chłopca z nieproporcjonalnie wielkim brzuchem, wyglądającego na 10 letniego chłopca, którego rodzice przynieśli z wioski 17 km od nas.
Wezwani przez radio „flying doctor” (latający lekarze), którzy początkowo zdeklarowali się przylecieć, po kilku dniach przysłali wiadomość, że jest zakaz latania do naszej doliny bo… jest zła sytuacja. Dwa miesiące wcześniej zabito pilota - stało się to w naszej dolinie, choć na innym lądowisku. Później jeszcze w tym samym miejscu zamordowano tam dwie inne osoby.
17 letni Joseph zmarł bo nie było lekarza na miejscu, który mógłby przeprowadzić operacje.
Krzysztof Błażyca "Amasali – ukubomba" skandowały dzieci Bananowa łódź
Przeprawa do wioski Chikwasha za rzeką Mulembo pozostawia sympatyczne wspomnienia. Samochodem można dojechać do rzeki. Potem ludzie pomagają się przeprawić tzw.”banana boat” przypomina to kanu.
Na drugim brzegu jest jakieś 15 min pieszo do kaplicy. Odprawiłem tam msze. W trakcie kazania mówiłem o tym, że aby przeprawić się na drugi brzeg należy wiosłować z jednej i z drugiej strony. Nie wystarczy wiosłować z jednej, bo będziemy się kręcić w kółko i przyrównałem to do kroczenia do Boga, że potrzebna jest modlitwa (amasali) i praca (ukubomba).
W naszym życiu z Bogiem też nie wystarczy tylko się modlić albo tylko pracować - w jednym i w drugim przypadku nie idziemy naprzód tylko kręcimy się w miejscu. Tak się to spodobało miejscowym dzieciom, że odprowadzając mnie do łodzi cały czas skandowali: amasali – ukubomba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.