Boże owce w tundrze

Ta parafia zajmuje teren trzy razy większy od Polski. Choć mieszka tu 1,5 mln ludzi, jest tylko... jeden katolicki ksiądz. I wciąż nie ma kościoła.

Reklama

Ludzie przyzwoicie tu jednak zarabiają dzięki wydobyciu ropy i gazu. Wielu przyjechało na syberyjską Północ z Ukrainy, gdzie pensje są dziesięć razy niższe. Chcieli popracować trzy miesiące i wrócić, ale siedzą już 20 lat. Wielu z nich ma katolickie korzenie. Jednak tu, na Północy, nie mieli szans na korzystanie z sakramentów. Tak jak Ludmiła Pietrowna Bojczuk, która pracuje w służbie zdrowia na lotnisku w Surgucie. Przyjechała spod Kamieńca Podolskiego.

Zdziwiło ją, że niebo wydaje się zawieszone o wiele niżej niż na Ukrainie. – Ja myślała, że niebo mi się wali na głowę – śmieje się. Jednak już kwadrans po wyjściu z samolotu przeszły jej objawy astmy. Niestety, ilekroć odwiedza Ukrainę, objawy wracają. – Mama mi powiedziała: lepiej już tu nie przyjeżdżaj, to ja będę przyjeżdżała do ciebie. No i jestem już 24 lata – uśmiecha się. – Szkoda, że już 24 lata temu ksiądz do nas nie przyjechał – mówi. – Ale ja togda [wtedy] był maljeńkij! – przekomarza się z nią proboszcz. – A mog prijechać i maljeńkij! – zgadza się wesoło Ludmiła. Niestety nie każdemu przechodzą tu objawy alergii. Widać na północnej Syberii nie ma roślin, które uczulały akurat Ludmiłę.

Dyżur przy telewizorze

Ks. Jarosław długo nie wiedział, że na północ od tajgi w ogóle są jakieś miasta. I to tak duże, jak 350-tysięczny Surgut. Katolicy z Północy sami przyszli kiedyś do kościoła w Tobolsku, gdzie pracował. „Zaproście mnie, przyjadę” – zaproponował ksiądz. I odtąd spędza większość czasu w samochodzie, jeżdżąc po surowej Północy. Choć ma po operacji uszkodzoną strunę głosową, mówi swoim wysilonym, nienaturalnym głosem piękne kazania. Opowiada w nich o Ewangelii. A ludzie spijają te wypowiedziane z wysiłkiem słowa z jego ust.

Tuż po operacji ks. Mitrzak mówił tylko szeptem. Powtarzał w myślach: „Ty masz, Panie Boże, poczucie humoru. Jestem jedynym misjonarzem na taki kawał Syberii, a Ty mi zabierasz głos”. Dopiero po kilku dniach świadomie powtórzył modlitwę ze swojego obrazka prymicyjnego: „Bądź wola Twoja”. – Pomyślałem, że aby kochać Pana Boga, mocny głos nie jest potrzebny. Zawsze tych kilka zdań powiem. Do zbawienia wielu słów nie trzeba – mówi. Głos na szczęście stopniowo księdzu wraca. Przez to, co Panu Bogu oddał, Bóg teraz szczególnie działa.

Pierwszą katolicką Mszę świętą w historii Surgutu ks. Jarosław odprawił 7 lutego 2002 roku. Ormianie Dżawair i Seiran Chaczatrianowie dowiedzieli się o Mszy przypadkiem. Ktoś z rodziny dostrzegł kątem oka na pasku reklamowym w lokalnej telewizji przesuwające się ogłoszenie, które ich zelektryzowało. Głosiło, że w Surgucie katolicki ksiądz odprawi Mszę świętą. Takie ogłoszenia wykupuje w Surgucie ks. Mitrzak. Chaczatrianowie nie zdążyli zanotować numeru telefonu, podanego w ogłoszeniu. Dyżurowali więc na przemian przy telewizorze przez sześć godzin, aż ogłoszenie pojawiło się na pasku po raz drugi. Wtedy zapisali numer i wreszcie, po latach, mogli znów uczestniczyć w Eucharystii.

Dzięki temu wydarzeniu Bóg całkiem namacalnie zmienił ich życie. Po pewnym czasie okazało się, że Dżawair (nazywana Żanną) jest w ciąży. Mieli już trójkę dzieci, materialnie nie szło im najlepiej, a Żanna nie uważała się już za młodą. Wystraszyła się. W Rosji wciąż wielu ludzi wierzy w obowiązujące w Związku Sowieckim kłamstwo, że aborcja to nic złego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama