Sztafetowo, jednodniowo, w grupach co najwyżej 150-osobowych albo tylko sami księża przewodnicy, z intencją o ustanie epidemii, za Polskę i umiłowanie Eucharystii, takie jest tegoroczne piesze pielgrzymowanie. Na Jasną Górę na odpust Matki Bożej Szkaplerznej przybyły pierwsze większe grupy.
Dotarły piesze pielgrzymki z archidiecezji przemyskiej, poznańskiej, z Piotrkowa Trybunalskiego, Rozprzy, Trzebuni i inne. Wszyscy szczęśliwi, że w ogóle dane im było wyruszyć w drogę: „Niezwykła okazja, że w tym roku bardzo małe grono osób mogło wziąć udział, są komplikacje wiadomo związane z koronawirusem, ale dało się radę, wszystko można przezwyciężyć aby dojść do celu i poświęcić nasz trud Matce Bożej – mówią pielgrzymi. - Może dystans był krótki, ale wyjątkowo w tym roku dały nam się we znaki komary, których jest bardzo dużo”.
W zmienionej formie pielgrzymowania abp Adam Szal z Przemyśla, który i w tym roku przyszedł pieszo, widzi też pozytywne strony: „Bardzo dużo w tej naszej pielgrzymce szło rodzin z dziećmi, zwłaszcza gdy wyjście było blisko ich domów rodzinnych, to było bardzo pocieszające, że nie brakło młodzieży, dzieci, to jest bardzo dobrym prognostykiem na przyszłość”.
Duchowe pielgrzymowanie nabrało w tym roku szczególnego znaczenia, bo uczestniczą w nim nie tylko chorzy i ci którzy nie mogą wyruszyć pieszo, ale także ci, którzy po jednodniowej drodze musieli zawrócić ze szlaku. Pątnicy dziękują służbom i gospodarzom, za wszelką pomoc okazywaną na trasie, a zwłaszcza za tę w utrzymaniu reżimu sanitarnego.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.