Asekuracja jest ważna. Byle troska o nią nie uniemożliwiała osiągnięcia celu...
Epidemii w Polsce dzień 75. Spokojniej niż w ostatnich tygodniach, nowe poluzowania epidemicznych rygorów, choć same liczby jeszcze nie uspokajają. Wracają za to inne niż COVID-19 tematy. Trochę jakbyśmy chcieli naszym myśleniem o czym innym sprawić, że zaraza odejdzie. Wczoraj głośny film o grzechu w Kościele i złym sobie z problemem radzeniu. Wcześniej o tym, jak epidemia zatrzymała powstanie komisji mającej całościowo zbadać zjawisko molestowania małoletnich w Polsce. Przede wszystkim zaś wraca już chyba na dobre dwulicowa i zakłamana polityka. Nie stroniąca od propagandy tak nachalnej, że aż obrzydliwej. Zaczynam wątpić, że demokracja to najlepszy z możliwych ustrojów. W naszym wydaniu to taka, trwająca od wielu już lat, pełzająca wojna domowa...
Ucieszyłem się za to tym wszystkim, co towarzyszy setnej rocznicy urodzin świętego Jana Pawła Wielkiego. Racja, z przypominaniem jego nauczania dość ciężko. Bo zdążył w ciągu dwudziestu siedmiu lat pontyfikatu powiedzieć tyle dobrych, mądrych i pięknych rzeczy, że przypomnieć wszystko nie sposób. Ale przyznaję – jak to już pisałem wcześniej – dla mnie możliwe do posłuchania tu i ówdzie fragmenty jego wystąpień to powiew świeżości w tej nieco zatęchłej atmosferze tego, co jest dziś. Szczególnie ucieszył mnie jednak list papieża-emeryta, Benedykta XVI – piękne świadectwo wielkości Papieża- Polaka. Bardzo ważne, bo to świadectwo naocznego świadka wielu tamtych wydarzeń, a przy tym nie Polaka, którego łatwo byłoby oskarżyć o ślepą miłość do Jana Pawła II.
Znamiennym było dla mnie świadectwo o pokorze Jana Pawła II, który, choć bardzo chciał wprowadzić święto Bożego Miłosierdzia w II Niedzielę Wielkanocną pytał o to Kongregację Nauki Wiary. A otrzymawszy – dwa razy – odpowiedź negatywną zmodyfikował swoje propozycje tak, że stały się do przyjęcia. Ale najpiękniejszym wydaje mi się to, co papież Benedykt napisał nieco wcześniej o roli papieża z Polski w powrocie Kościoła na drogę entuzjazmu i radości. Zacytuję:
Socjologowie porównywali w tamtym czasie sytuację Kościoła z sytuacją Związku Sowieckiego pod rządami Gorbaczowa, w którym w procesie poszukiwania niezbędnych reform rozpadł się na koniec cały potężny wizerunek państwa sowieckiego. Tak więc na nowego papieża czekało w istocie zadanie po ludzku niemal niewykonalne. Już na pierwszy rzut oka okazało się jednak, że Jan Paweł II budził nowe zachwycenie się Chrystusem i Jego Kościołem. Najpierw jego słowa na rozpoczęcie pontyfikatu, zawołanie: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!” Ten ton charakteryzował zresztą cały jego pontyfikat i uczynił go wyzwalającym odnowicielem Kościoła. Stało się tak dlatego, że nowy papież pochodził z kraju, w którym recepcja soboru była pozytywna. Decydujące było nie powątpiewanie we wszystko, lecz radosna odnowa wszystkiego.
Prawda że sympatyczne? Laurka nie tylko dla Jana Pawła II, ale poniekąd także dla Kościoła w Polsce tamtego czasu. Czasu między innymi wielkiego wizjonera, Franciszka Blachnickiego, który swoimi działaniami tylu młodych przyciągnąć do Kościoła i Chrystusa, ale i wielu innych....
Myślę, że właśnie tego podejścia Kościołowi w Polsce dziś brakuje. Odwagi w tym wszystkim, co robi. Bez powątpiewania we wszystko. Mniej asekuranctwa, mniej oglądania się na to co wolno, więcej na to, co trzeba robić. Bez obaw, co powie ten czy ów. Bez lęku, że popełni się błędy, bo przecież i tak najgorszym jest nie robić nic....
Zaskakujące, jak papieskie„nie lękajcie się” aktualne jest po czterdziestu latach...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).