Dla chrześcijan dodatkową przyczyną cierpienia jest zamknięcie większości miejsc kultu.
Epidemia koronawirusa boleśnie naznaczyła życie mieszkańców Iraku, zwłaszcza najuboższych. Większość z nich od półtora miesiąca nie ma środków do życia. Po raz pierwszy od wielu lat w Iraku pojawił się problem głodu.
Zwraca na to uwagę Faraj Benoît Camurat, dyrektor chrześcijańskiej organizacji pomocowej Braterstwo w Iraku. Zauważa on, że panuje tam zwyczaj otrzymywania wynagrodzenia codziennie, po skończonej pracy. Oznacza to jednak, że wszyscy ci, którzy na skutek przymusowego odosobnienia nie mogą podjąć pracy, nie mogą utrzymać rodziny. Brakuje im żywności i środków czystości. Państwowa opieka społeczna praktycznie nie istnieje. W tym kontekście kluczową rolę odgrywają kościelne organizacje pomocowe – mówi Camurat. Przyznaje, że dla chrześcijan dodatkową przyczyną cierpienia jest zamknięcie większości miejsc kultu.
Rodziny modlą się przed zamkniętymi kościołami
„Widzimy jednak wielką mobilizację kapłanów, którzy są bardzo dynamiczni. Jako że wierni nie mogą gromadzić się na liturgiach, wielu kapłanów osobiście odwiedza chrześcijan z sakramentami. Inni zatrzymują się jedynie przed domem i udzielają wiernym błogosławieństwa, nie nawiązując z nimi bezpośredniego kontaktu – powiedział Radiu Watykańskiemu Faraj Benoît Camurat. – Wiara chrześcijan w Iraku jest bardzo gorliwa, choć nie może się wyrażać w normalny sposób. Dochodzi jednak do bardzo wzruszających sytuacji, kiedy chrześcijańskie rodziny gromadzą się przed zamkniętymi kościołami, bo większość świątyń została zamknięta. Chrześcijanie modlą się przed zamkniętymi bramami kościołów. Są to sceny, które dobrze obrazują gorliwą wiarę chrześcijan w Iraku.“
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.