W przedświątecznym tygodniu władze wyspy Capri nasilają kontrole przybywających tam osób po to, by nie dopuścić do napływu turystów na wypoczynek, co jest zabronione. Obawiają się, że niektórzy łamiąc zakaz podróży we Włoszech, będą próbowali tam się dostać.
Wyspa w Zatoce Neapolitańskiej była zawsze jednym z najpopularniejszych miejsc wypoczynku w czasie Wielkanocy.
Burmistrz Capri Marino Lembo na początku Wielkiego Tygodnia podpisał rozporządzenie, które do 14 kwietnia nie tylko zabrania przyjazdu tych, którzy nie mają do tego prawa, a zatem głównie właścicieli znajdujących się tam domów wakacyjnych i nakłada kary finansowe za naruszenie przepisów, ale także przewiduje natychmiastowe odsyłanie z wyspy osób nieupoważnionych. Sprawdzane będą też domy wakacyjne, by upewnić się, że nie ma w nich kogoś, kto uniknął kontroli w porcie.
Zgodnie z przepisami o walce z epidemią koronawirusa zakaz dotyczy przemieszczania się bez uzasadnionej ważnej potrzeby osób zarówno na pokładzie statków liniowych, jak i prywatnych jednostek.
"Po raz kolejny podnosimy poziom bezpieczeństwa właśnie z powodu możliwych przyjazdów w czasie Wielkanocy" - podkreślił burmistrz włoskiej wyspy.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Ponad 212 tys. podpisów pod projektem zostało złożonych w Sejmie 20 grudnia.
Odnotowano też wzrost dyskryminacji wyznawców Chrystusa w miejscach pracy.
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zwraca uwagę na faworyzowanie tzw edukacji zdrowotnej.