.. to czytaj Biblię, módl się co dzień. Nie szukaj nawozów sztucznych.
Jak to było? „Czytaj Biblię módl się co dzień, jeśli wzraaaaaastać chcesz”. A potem: „Zrobię z Ciebie rybaka dusz... gdy zauuufaaaasz Mi”. Dziś Niedziela Słowa Bożego. To przypomnienie, by nie tylko czytać. To przypomnienie, by odnosić do życia. Także do otaczającej nas rzeczywistości społecznej czy politycznej.
Ot, dzisiejsza Ewangelia, w której między przypomniano, że Boże obietnice są nieodwołalne: ziemia Zabulona i Neftalego w czasach asyryjskich upokorzona doznała niesamowitej chwały; bo tam działał Mesjasz. Dla mnie to przypomnienie, że Bogu warto zaufać. Stawiając nam różne, nieraz trudne wymagania, daje jednocześnie obietnice, które na pewno wypełni. Ot, jeśli mówi „kochajcie nieprzyjaciół” to mówi coś, co wydaje się nie mieć sensu, co tylko narazi nas na bycie popychadłami. Ale może trzeba zaufać i potem cieszyć się dobrem, które dzięki tej miłości nieprzyjaciół wyrosło?
Albo ta scena – też z dzisiejszej Ewangelii – kiedy powołani przez Jezusa uczniowie zostawiają wszystko i idą za Nim. Dla mnie to pytanie co ja powinienem zostawić, aby być Jego uczniem. Jasne, nikt nie powinien zostawiać żony czy dzieci, ale poświęcanie mnóstwa czasu na gry komputerowe czy zabawę może już tak?
Oczywiście takie stawianie spraw zakłada, że człowiek chce wzrastać. Wzrastać w wierze, wzrastać w Jezusie. Będzie spora rzesza takich, którym na tym zwyczajnie nie zależy. Ale jeśli ktoś chce, to może warto nie trzymać się tak kurczowo różnych wziętych kaznodziei i duchowych przewodników, a zwyczajnie wziąć za przewodnik Pismo Święte?
Kiedyś napisałem coś na kształt duchowego komentarza do Ewangelii Marka, próbując, zgodnie z zamysłem autora tej księgi, wskazać odpowiedź na dwa pytania: co może mi dać Jezus; czy warto sobie wiarą zawracać głowę? I drugie: co to znaczy być uczniem Jezusa, iść za Nim drogą. To pytania podstawowe, prawda? Może to lepsze niż wizje duchowości proponowane przez różnych innych mistrzów?
Sporo tego w różnym stylu w naszym portalu robimy (czasem trzeba się pochwalić ;)) chcąc pomóc w samodzielnej lekturze. Od gdzieś koło 16 lat – codzienne refleksje nad Słowem Bożym czytanym w poszczególne dni podczas liturgii. Wielki zbiór homilii na wszystkie niedziele i święta roku. „Biblijne konteksty” – w wersji pisanej, ale i filmowej, mają przybliżyć sens wypowiedzi biblijnych autorów właśnie przez zobaczenie ich nieco szerzej, w kontekście – kontekście ksiąg z których pochodzą i w kontekście innych czytań tego dnia. Ale są i teksty „nieliturgiczne”, dotyczące całych ksiąg biblijnych lub ich fragmentów.
Czyli na przykład praktyczny i dwugłosowy komentarz do Księgi Rodzaju. Albo coś dla zdołowanych życiem: komentarz praktyczny do Księgi Koheleta, pod przekornym tytułem „Szukaj sensu z Koheletem”; tak szukaj, by wraz z nim dotrzeć do dna, bo tylko wtedy masz się od czego odbić ;). Dla zgorszonych scenami starotestamentalnymi cykl „Dobry Bóg Starego Testamentu”. Dla lubiących biblijną poezję – cykl „Sięgając po psałterz”. To dotyczące Starego Testamentu. A Nowego?
Dla pytających jak poukładać świat – cykl „Konstytucja Królestwa” – o Kazaniu na górze z Ewangelii Mateusza. Zarówno w wersji pisanej jak i filmowej. Dla pięknoduchów, lubiących wszystko stawiać na głowie skromniejszy – „Na ścieżkach błogosławieństw”. Lubiący dyskusje na temat jak zreformować Kościół powinni zajrzeć do rad św. Mateusza z 18 rozdziału jego księgi: o tym w cyklu „No to się zreformujmy”. O życiu Ewangelią z kolei, według rad św. Łukasza zawartych w jednej z części jego Ewangelii, w cyklu zatytułowanym „W drodze do Jerozolimy”... I jeszcze parę cykli, o zwyczajnych artykułach na tematy biblijne czy fragmentach biblijnych komentarzy już nie mówiąc... Dużo tego. A wszystko po to, by pomóc odkryć, jak dobre, ważne i piękne jest to, co Bóg powiedział i ciągle mówi do człowieka. Pomóc: bo odkryć musi chrześcijanin sam. Sam musi starać się, by jego wiara nie zamykała się do koncepcji różnych nauczycieli przesiewających przez sito własnych poglądów to, co mówi Bóg, ale faktycznie była otwarta na to, co mówi.
Czytanie Biblii to trochę jak pływanie po bezkresnym morzu. Dużo tego i nie zawsze człowiek jest w stanie sensownie sobie to wszystko poukładać; co ważniejsze, co wręcz podstawowe, a co mniej istotne. Dlatego różni przewodnicy duchowi są potrzebni. Ale chyba ważne, by karmić swoją wiarę pokarmem najlepszego gatunku, nie „duchowymi fast foodami”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.