Kolana się nie zginają

Hardy człowiek, hardy. A tak niewiele może.

Reklama

Koniec świata – chciałoby się powiedzieć po przeglądnięciu dzisiejszych porannych wiadomości. Iran zaatakował bazy amerykańskie w Iraku. Świat z napięciem czeka co dalej; nowa wojna czy jednak sytuacja się uspokoi? W kakofonii doniesień pojawiają się i budzące nadzieję – jak spokojny tweet prezydenta Trumpa – i mocno niepokojące, jak te władz w Iranie, które zapowiadają, że te ataki to nie koniec. Najbliższe godziny pokażą, jak się sytuacja rozwinie. A że nie byłaby to wojna w jakimś zapomnianym zakątku świata, aż strach myśleć, jakie mogłyby być jej konsekwencje....

Niestety, to nie jedyne niepokojące doniesienia tego ranka. Z Teheranu nadeszła jeszcze jedna, bardzo smutna wiadomość: tuż po starcie rozbił się tam ukraiński samolot pasażerski. Podobno już wiadomo: awaria silnika. Wszyscy, którzy byli na jego pokładzie – 176 osób – zginęli. Jakby tego było mało z tego samego kraju doszła też informacja o trzęsieniu ziemi. Nie jakimś wielkim, znajdująca się na tym terenie elektrownia jądrowa najpewniej nie ucierpiała, ale.....

To przecież nie wszystko. Wczoraj Radio Watykańskie podało wiadomość o masakrze w Nigerii; choć wydarzyła się kilkanaście dni temu, informacja o niej doszła do nas dopiero wczoraj. Zginęło koło 50 osób, sprawcą była organizacja Boko Haram. No i jeszcze jedna, na tym tle zdająca się być nieważną ciekawostką: o pladze niszczenia świątecznych szopek we Włoszech. Nie, nie przez imigrantów. Przez rodowitych Włochów. Szacunek dla świętości nieważny...

Człowiek oszalał – chciałoby się krzyknąć. Wydaje mu się, że jest panem i może robić co chce –  szydzić z Boga a nawet mordować innych ludzi – ale jednocześnie zarówno wypadek w Teheranie jak i wspomniane trzęsienie ziemi pokazują, że jest pyłkiem, który wobec potęgi praw natury tak naprawdę niewiele może; że wystarczy drobny niekorzystny zbieg okoliczności, a już świat może mu się zawalić na głowę.  Gdybyśmy chcieli zobaczyć, kim naprawdę jesteśmy,  że jest nad nami wszystkimi Wielki i Naprawdę Potężny, gdybyśmy w pokorze zginali przed Nim kolana – do czego zachęcał w Trzech Króli papież Franciszek... Czyż to nie powstrzymywało by nas przed popadaniem w arogancką pychę, która dla dobrego samopoczucia i przekonania, że jest się kimś super ważnym gotowa jest deptać innych, a nawet utopić świat we krwi?

Przygotowuję właśnie teksty do dalszej części cyklu o chrześcijańskiej moralności ("Jak żyć, by podobać się Bogu"). Teraz o drugim przykazaniu. Niezwykle ważnym, a zapominanym i lekceważonym. Chodzi w nim nie –  jak w pierwszym –  o odrzucenie autorytetu Boga, ale o lekceważenie Go czy wręcz wykorzystywanie do własnych spraw. I właśnie z taką postawą mamy do czynienia dzisiaj. Obie strony konfliktu są przecież jakoś tam wierzące, prawda? Inaczej, ale odwołują się do Boga. Ale widać nie na tyle wierzące, by powstrzymać się przed zemstą. No cóż... W Boga nie wystarczy tylko wierzyć jak w jakąś naukową teorię. Trzeba jeszcze przed Nim zginać kolana.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama