Sytuacja w regionie wioski Bomoanga, położonej 120 km na zachód od stolicy Nigru Niamey, ciągle się pogarsza – stwierdził zakonnik ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. W tych dniach terroryści zamordowali szefa wioski oraz doradcę, mianowanego przez rząd.
W nocie przesłanej do Agencji Fides o. Mauro Armanino poinformował, że bandyci zabili także czarownika jednej z pobliskich wiosek, a chrześcijanom zabronili modlić się w kościele pod groźbą zamordowania wszystkich mężczyzn. „To, co w tej sytuacji jest najsmutniejsze i napawa największymi obawami, to fakt, że te samozwańcze grupy terrorystyczne są bezkarne – podkreślił o. Armanino. - Mają całkowitą wolność działania, żadne siły porządkowe się im nie przeciwstawiają, nawet jeżeli przebywają w jednej ze szkół oddalonych o kilkanaście kilometrów od miejsca ataku”.
„To Boże Narodzenie dla chrześcijan w Bomoanga – stwierdził włoski misjonarz – będzie bardzo podobne do tego, jakie miało miejsce ponad 2 tys. lat temu w Betlejem, gdzie na nowo narodzone Dzieciątko czyhali siepacze Heroda”. O. Mauro Armanino przypomniał, że w wiosce tej ponad rok temu został prowany ich współbrat o. Pierluigi Maccali, o którym do dnia dzisiejszego nie ma żadnych wiadomości.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.