Poszukiwane są zdjęcia i pamiątki dotyczące Stefanii Łąckiej. Jest to związane z procesem beatyfikacyjnym dziennikarki, która trafiła do Auschwitz i pomagała więzionym.
W specjalnym edykcie biskup tarnowski Andrzej Jeż zachęca wiernych do przesyłania dokumentów, fotografii, pamiątek i korespondencji dotyczących Stefanii Łąckiej. Materiały można przekazywać do postulatora procesu ks. prof. Stanisława Sojki na adres Sekretariatu Kurii Diecezjalnej , ul. Legionów 30, 33-100 Tarnów.
Biskup tarnowski Andrzej Jeż informuje też diecezjan, że jest pozytywna opinia Konferencji Episkopatu Polski dotycząca rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego Stefanii Łąckiej.
Dotychczas, w wyniku przeprowadzonej kwerendy zgromadzono 4017 stron druku materiałów procesowych –mówi ks. prof. dr hab. Stanisław Sojka, mianowany przez biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża postulatorem w procesie beatyfikacyjnym.
Stefania Łącka pochodziła z Woli Żelichowskiej (parafia Gręboszów). Wychowana została w bardzo pobożnej rodzinie. Od dziecka była bardzo zaangażowana w życie religijne swoje parafii. Była członkinią Sodalicji Mariańskiej i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Karsach i Gręboszowie. Przed II wojną światową pracowała w redakcji diecezjalnego czasopisma „Nasza sprawa”. W 1941 roku została aresztowana przez gestapo, a w 1942 osadzono ją w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, gdzie otrzymała numer 6886.
W obozie odznaczała się nieskazitelną postawą wobec więźniarek, którym służyła wsparciem i pomocą. W czasie dziesiątkowania zgłosiła gotowość pójścia na śmierć za współwięźniarkę Helenę Panek, mówiąc: „Nie martw się Helenko, gdyby wyczytali twój numer, to ja wystąpię z szeregu – tyś jest zdrowa i powinnaś przeżyć”.
Pracowała w obozowym szpitalu jako pielęgniarka. Narażając własne życie chrzciła noworodki i usługiwała ciężko chorym. Czuwała przy konających. Zachęcała więźniarki do wspólnej modlitwy. Jako znająca bardzo dobrze język niemiecki pisarka obozowa pomagała współwięźniarkom pisząc listy. Ratowała również chore kobiety podczas selekcji poprzez wykreślanie ich z listy lub zamieniając karty osób przeznaczonych na śmierć na karty zmarłych danej nocy więźniarek. Ocaliła w ten sposób wiele istnień ludzkich. Przez współwięźniarki nazywana była „Ziemskim Aniołem Stróżem”.
Wycieńczona przez warunki obozowe i choroby zmarła 7 listopada 1946 roku.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).