Uwolnię się od swego smutku, jeżeli nie będę osądzał bliźniego.
Zarówno w apoftegmatach Ojców, jak i w traktatach (np. u Ewagriusza z Pontu, Kasjana czy Jana Klimaka) powracają niektóre główne tematy, o które pytają poszukujący rady. Ojcowie najczęściej wchodzą w rany i okaleczenia w historii życia. Zadają metodę, jak z naszymi problemami, z naszym „uszkodzonym życiem” z naszymi barierami możemy powrócić na drogę do Boga. Kierownictwo duchowe u mnichów oznacza także kierownictwo terapeutyczne, pomoc w obchodzeniu się z blokadami i trudnościami na drodze życia. W tym ojcowie uprzedzają metody i wiedzę dzisiejszej psychologii. Ale nie zatrzymują się na tym, żeby radzić i pomagać jedynie na płaszczyźnie psychologicznej. Stale wskazują na odniesienie do Boga. Nie pomijają płaszczyzny psychologicznej, ale wychodzą ponad nią i wskazują, jak wszystkie nasze życiowe rany dotykają także naszej relacji do Boga i że mogą one zostać uzdrowione dopiero wtedy, kiedy wejdziemy w nową relację z Bogiem.
Uzdrawianie życiowych zranień
Przeszkodą, którą stale mnisi napotykają, jest smutek. Apoftegmat mówi o tym tak:
"Pewien brat zapytał abba Pojmena: Co mam czynić, ojcze, bo opanował mnie smutek. Starzec odrzekł mu: nie gardź nikim, nie oceniaj nikogo, nie oczerniaj nikogo, a Pan obdarzy cię pokojem (Weisung 1168)".
Nie jest tutaj podana żadna metoda, jak mam lepiej obchodzić się z samym sobą, jak mam dostrzegać w sobie to, co pozytywne, ale paradoksalnie – starzec wskazuje na relację do bliźniego. Uwolnię się od swego smutku, jeżeli nie będę osądzał bliźniego. Smutek zatem spowodowany jest tutaj wyraźnie tym, że stawiam siebie nad innymi i przez to odkrywam, że sam nie odpowiadam własnym ideałom. O ile cenię bliźniego i nie pogardzam nim, o tyle nie pogardzam sobą. Nowe patrzenie na bliźniego zostaje uwolnione od fałszywego obrazu siebie, który jest przyczyną mojego smutku.
Wiele ran, które wleczemy ze sobą, zadali nam inni, rodzice i wychowawcy, ludzie zawistni i ci, którzy nie doszli jeszcze do wewnętrznej jedności. Rada, którą dają Ojcowie Pustyni, jest taka, żebyśmy się pogodzili z naszymi ranami, a przez to poznamy jądro naszej choroby.
Jeżeli pragniesz zostać uzdrowiony z ran swej duszy, musisz przyjąć, co zadał ci lekarz”. Chory niezbyt chętnie pozwala na amputację czy dezynfekcję. Nierad o tym myśli, ale wie, że bez tego zabiegu nie będzie nigdy zdrowy. I w ten sposób znosi to, co mu zalecił lekarz. Wie, że krótka nieprzyjemność wyzwoli go z długiej choroby.
Jezus-lekarz jest tym, który z ciebie szydzi i wyrządza ci przykrości, wyzwala cię od przedwczesnej sławy. Kto unika niezbędnej próby, unika życia wiecznego. Kto przyczynił się do tak wielkiej chwały św. Szczepana, jeśli nie ten, który go ukamienował!
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).