Istnieje nierozdzielny związek i zarazem jasna różnica między nauczaniem religii i katechezą.
„W Polsce nie ma katechezy. Jest przeniesiona ze szkoły do salek lekcja religii z całym jej oświeceniowym dziedzictwem.” Przechowuję tę wypowiedź w swoich mocno już pożółkłych notatkach, a pochodzi ona z drugiej połowy lat osiemdziesiątych – oczywiście ubiegłego stulecia. Zapisałem tę myśl, słuchając wykładów jednego z wybitnych w tamtym czasie specjalistów od katechezy. Tenże sam udowadniał wówczas słuchaczom jak wielkim dla Kościoła dobrodziejstwem było wyrzucenie religii ze szkół i przeniesienie jej do salek parafialnych. Ta sytuacja – twierdził – umiejscowiła katechezę tam, gdzie powinna być, czyli w centrum wspólnoty. Stworzyła ten szansę, by odejść od oświeceniowego modelu i szukać nowej metody katechezy kerygmatycznej.
Przyszedł rok 1990 i lekcja religii wróciła na swoje miejsce. Dziś już nie budzi takich emocji jak wówczas, niejako zadomowiła się w szkole chyba na dobre. Mimo to, a może właśnie dlatego, notatki z wykładów nie straciły swojej aktualności. Przynajmniej jeśli chodzi o istotę problemu. Sporo bowiem włożono wysiłku, by zmienić programy i udoskonalić metodykę. Ale dalej nie ma katechezy. Jest lekcja religii. Dodajmy – inaczej nie będzie.
Powyższe stwierdzenie może budzić poważne wątpliwości. Może też wywołać protest niektórych środowisk. Nauczyciele religii poczują się dotknięci, bo przez lata nazywano ich katechetami. Odpowiednie wydziały w kuriach zaprotestują, argumentując, że ci ludzie mają przecież misję kanoniczną, udzieloną przez miejscowego biskupa. Jeszcze inni powiedzą, że jest to spór o słowa, w rzeczywistości chodzi o to samo, czyli o wychowanie młodych chrześcijan. Zapytajmy co na to Kościół.
Ogłoszone w 1997 roku Dyrektorium Ogólne o Katechizacji wyraźnie rozróżnia katechezę i lekcję religii, opisując jakie między nimi rodzą się zależności i uwarunkowania. Dokument mocno podkreśla, że miejscem katechezy nie jest szkoła, ale wspólnota chrześcijańska. „Pojęcie komunii wyraża głęboko istotę Kościoła powszechnego i Kościołów partykularnych (…) Rodzina, parafia. szkoła katolicka, stowarzyszenia i ruchy chrześcijańskie, kościelne wspólnoty podstawowe… Są one ‘miejscami’ katechezy, to znaczy przestrzeniami wspólnotowymi, w których realizuje się katecheza o inspiracji katechumenalnej i katecheza stała (…) To właśnie dzięki wspólnocie chrześcijańskiej rodzi się głoszenie wiary, która zaprasza mężczyzn i kobiety do nawrócenia i pójścia za Chrystusem. Ta sama wspólnota przyjmuje tych, którzy pragną poznać Pana i zaangażować się w nowe życie” (253-254).
W tym samym dokumencie czytamy: „Relacja między nauczaniem religii w szkole i katechezą jest relacją zróżnicowania i komplementarności. Istnieje nierozdzielny związek i zarazem jasna różnica między nauczaniem religii i katechezą. Tym, co nauczaniu religii w szkole nadaje szczególną cechę, jest fakt, że jest ono wezwane do przeniknięcia na obszar kultury oraz wejścia w relacje z innymi dziedzinami wiedzy (…) Jest więc konieczne, by nauczanie religii w szkole jawiło się jako przedmiot, który wymaga tej samej systematyczności i organizacji jak inne przedmioty. Powinno ono ukazywać orędzie chrześcijańskie z taką samą powagą i głębią, z jaką przedstawiają swoje treści inne przedmioty. Jednak nauczanie religii w szkole nie sytuuje się obok tych przedmiotów jako coś dodatkowego, ale jako element koniecznego dialogu interdyscyplinarnego (73).
Wnioski po lekturze nasuwają się same. Miejscem katechezy jest wspólnota chrześcijańska. To w niej wiara rodzi się i rozwija. Natomiast w szkole człowiek wierzący uczy się jak ze swoją wiarą wchodzić w dialog z kulturą i innymi dziedzinami wiedzy. Jak widać profesor i jego epigoni – w świetle dokumentów Kościoła – mają rację. Religię w szkole mamy. Czas na katechezę.
Podejrzewam, że na Szymonie Hołowni, po jego artykule w Newsweeku, nikt by nie zostawił suchej nitki. Dobrze że wcześniej, w wywiadzie dla Gościa, o tym samym mówił biskup Andrzej Czaja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.