O wyzwaniach stojących przed duchownymi w aktualnej sytuacji Kościoła w Polsce i nowej inicjatywie w archidiecezji wrocławskiej mówi wikariusz biskupi ds. stałej formacji kapłanów ks. dr Maciej Małyga.
Agata Combik: Mierzymy się w Kościele z mocnym doświadczeniem słabości, grzechu. Czy ten kryzys pozwala wysnuć jakieś wnioski dotyczące formacji kapłanów?
Ks. Maciej Małyga: To dla księży czas bólu i cierpienia, ale także szansy na głębokie oczyszczenie. Obecną sytuację możemy odczytać jako najmocniejsze od dekad wezwanie nas, kapłanów, do ciągłej troski o swą tożsamość. Ten wstrząs uświadamia nam, jak konieczne jest stałe formowanie siebie. Trzeba nam skończyć z myśleniem, że wraz z ukończeniem seminarium jesteśmy już w pełni „gotowi”. Zasadą życia winno być wezwanie „uczniowie do końca”, co jasno podkreśla dziś Kościół.
Owszem, pobyt w seminarium jest czasem szczególnie intensywnej formacji, gdzie każdy z nas może wiele spraw przemodlić i przepracować w sobie, ale potem życie niesie nowe wyzwania. Formacja księdza musi więc trwać aż do grobowej deski, choć oczywiście przybiera ona wiele kształtów wraz z wiekiem czy różnymi posługami, jakie podejmujemy po święceniach.
Jak to się dzieje, że ktoś przekracza progi seminarium, chcąc szczerze służyć Bogu, ludziom, a za jakiś czas okazuje się, że prowadzi podwójne życie, popełniając przerażające grzechy?
Zaznaczmy najpierw, że obok tych przerażających przypadków istnieje wielka grupa uczciwych księży, którym dziś należy się nasze wsparcie. Co do przypadków przerażających, pokazują one, że same chęci służenia Bogu i ludziom nie wystarczą. Podwójne życie, jakie prowadzą ludzie o sercu podzielonym, charakteryzuje się właśnie tym, że przed, podczas i po seminarium dla świata widoczna jest maska szczerych intencji. Wygląda ona przekonująco, nawet dla tego, który ją nosi. Czas seminarium, czyli formacji początkowej, jest więc po to, aby na jaw wyszły prawdziwe zamysły serca i by do święceń przystąpili ci, którzy są tego godni. A w pułapkę podwójnego życia można wpaść w każdej chwili swego życia.
Jeśli wciąż ulega się złu, sumienie tępieje. Ale przecież nie dzieje się to tak od razu. Człowiek może zmierzyć się nawet z najgorszym złem w sobie samym…
Pierwszym odpowiedzialnym za swe kapłaństwo jest oczywiście sam kapłan. On pierwszy ma szansę dostrzec niepokojące oznaki w sobie, choćby cień podwójnego życia – najpierw w myślach, marzeniach, wspomnieniach, które dzielą serce. On też pierwszy może zareagować, podejmując bardziej gorliwe życie modlitwy. Nikt z nas nie może jednak zostać ze swoją formacją sam – my, księża, widzimy to, gdy przystępujemy do spowiedzi i kogoś innego prosimy o rozgrzeszenie. Do minimum naszej troski o kapłańską tożsamość należy więc między innymi regularna spowiedź u stałego spowiednika, coroczne rekolekcje zamknięte czy udział w kapłańskiej wspólnocie.
W naszej archidiecezji narodziła się nowa inicjatywa wspierająca duchownych.
W niedługim czasie planujemy na terenie diecezji otwarcie tzw. Domu Formacji Stałej. Ma to być miejsce, gdzie każdy ksiądz będzie mógł odbyć rekolekcje kapłańskie, dzień skupienia, osobiście przeżyć swój wolny dzień na modlitwie, przystąpić do spowiedzi. Wszystkich czytelników bardzo proszę o modlitwę w tej sprawie i życzliwą pamięć, jesteśmy bowiem na początku pewnej długiej drogi.
Życie duchowe i teologiczna wiedza są ważne. Czy jednak nie brak czasem psychicznej odporności, siły do zmierzenia się z czyjąś wrogością i trudnościami?
Nie ma kogoś takiego jak ksiądz, który zbudowany byłby tylko z czystej duchowości i teologicznej wiedzy. Jesteśmy ludźmi z krwi i kości, z woli i uczuć. Już w seminarium dbamy o to, by formacja była integralna, czyli harmonijnie obejmowała nie tylko świat ducha, ale cały wymiar ludzki z jego psychiką. Mam nadzieję, że wspomniany Dom Formacji Stałej będzie również miejscem, które nam, księżom, w tak integralnie rozumianej formacji dopomoże.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.