Kościół stoi przed wyzwaniem, by to, czego się nauczył na własnych błędach, pokornie przekazał społeczeństwu - podkreśla o. Adam Żak SJ, koordynator KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Dodaje, że oczyszczenie przychodzi przez wstyd, upokorzenie i ból. W rozmowie z KAI o. Żak mówi o swoich oczekiwaniach związanych z nadchodzącą wizytą w Polsce abp Charlesa Scicluny z Kongregacji Nauki Wiary. Odpowiada też na pytanie, ile czasu może potrwać obecny kryzys Kościoła w Polsce i czy może on wyjść z tej próby silniejszym.
KAI: Ile czasu obecny kryzys Kościoła w Polsce może potrwać i od czego to zależy?
– Na pewno jest to z jednej strony połączone z przemijaniem pewnej formy świata chrześcijańskiego, opartej na konformizmie politycznym. Ta forma umiera. Ale równocześnie rodzi się dla Kościoła, dla wierzących szansa, że blask Ewangelii będzie widziany o wiele lepiej, o wiele mocniej. Ale musimy się oczyścić. Benedykt XVI posłużył się obrazem wybuchu wulkanu, który powoduje, iż ziemia pokrywa się pyłem i brudem. Otóż musimy pozbyć się tego pyłu przyćmiewającego blask Ewangelii. A ile czasu będzie to trwało? Zostawmy to Panu Bogu, a sami pracujmy w tym kierunku. Jaki świat się z tego wyłoni? Jaka żywotność Kościoła? Myślę, że duża. I nie będziemy mierzyć jej tylko socjologicznie.
KAI: Kościół w Polsce ma szansę wyjść z tego kryzysu silniejszym?
– Bardzo wierzę w moc łaski i w to, że Kościół jest prowadzony przez Boga. To motor, który napędza moje działanie i myślenie, a nie toczenie kolejnej wojny kulturowej. Miłość do Boga, z której się rodzi miłość do ludu Bożego, do tych, których Bóg chce zbawić, którym Bóg chce dać szczęście i sens już tu, na ziemi. I to jest cała mądrość. Wierzę w siłę takiego myślenia i w to, co powiedział Sobór (a przed czym się bronią różni tradycjonaliści), że prawda przyciąga i przekonuje samym swoim pięknem.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.