Przyjmujesz Ducha Świętego? Świetnie! Masz tu od Niego potrzebne narzędzia. A teraz działaj. Jak Apostołowie w Wieczerniku. Jak Nick Vujicic i Maksymilian Rozmarynowski.
Byłem na spotkaniu z Nickiem Vujiciciem. Prawie 40 tysięcy ludzi na wrocławskim Stadionie Miejskim słuchało, jak mężczyzna bez rąk i nóg zawojował świat. Wielu oddało życie Jezusowi. Mocne i inspirujące przeżycie.
Na drugi dzień uczestniczyłem w czymś z jednej strony podobnym, a jednocześnie zupełnie różnym. Doświadczenie okazało się dla mnie o wiele mocniejsze.
Bo nie było już 40 tysięcy ludzi, tylko kilkanaście osób w niewielkim pokoju w bloku, a nie na ogromnej arenie z Euro 2012. Zamiast wielkiej sceny, a na niej profesjonalnych muzyków z instrumentami - szpitalne łóżko, a obok niego na stoliczku rozstawiony keyboard. Brak kamer, żadnych transmisji.
O przyjeździe Nicka wiedział nie tylko cały Wrocław, ale cała Polska. O bierzmowaniu 13-letniego Maksymiliana, chorego na glejaka mózgu, prawdopodobnie nie mieli pojęcia nawet sąsiedzi. Cechy wspólne tych dwóch rzeczywistości? Piękna pogoda i widoczne działanie Ducha Świętego.
W tym porównaniu zupełnie nie chodzi o krytykę jednego, czy drugiego wydarzenia. Wręcz przeciwnie. Oba miały swój zamierzony i zaplanowany po części klimat oraz charakter (trudno byłoby np. zorganizować takie bierzmowanie na stadionie, bo i po co).
Weź udział w jednym z czuwań w Wigilię Zesłania Ducha Świętego. Jest z czego wybierać.
Maksymilian przeskoczył swój wyrok śmierci, który wydała na niego choroba i medycyna. Według lekarzy miał nie dożyć grudnia 2018. On nie tylko przeżył tę datę, ale nic sobie z niej nie robiąc, funkcjonuje zgodnie ze swoim imieniem - na Maksa. Dlatego nie miał zamiaru po prostu leżeć w łóżku, załamać się i jedynie gapić się w ściany swojego pokoju. Postanowił zrobić coś szalonego i Bożego. Zaprosił do domu biskupa, by ten udzielił mu mocą Kościoła i samego Jezusa upragnionego, wyczekanego bierzmowania.
13-latek i cała jego rodzina przyzwyczaili się do niepewności jutra. Walczą o to, co jest najcenniejsze - o życie wieczne.
Pomyślałem sobie, że losy znanego na całym świecie Nicka i nieznanego dotąd szerszemu gronu Maksa nie mogą być tylko mocnym efektem motywacyjnym, jedynie jakąś kuracją wstrząsową w stylu: "Zobacz, jak on ma źle i doceń w końcu swoje". Dla mnie to głośne i wyraźne wezwanie do działania. Jak u Apostołów w Wieczerniku. Przyjmujesz Ducha? Świetnie, masz tu od Niego potrzebne narzędzia, a teraz działaj.
Ten niewielki odstęp czasowy dwóch CUDownych spotkań z Nickiem i Maksymilianem uświadomił mi po raz kolejny, że "Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha" (J 3, 8).
W najbardziej niepozornym miejscu, dalekim do fajerwerków może przyjść do twojego serca Duch Święty, jeśli tego rzeczywiście zapragniesz. Może na trybunie stadionu, może w łóżku, w którym znosisz cierpienie, a może w... pracy, trzymając aparat i dyktafon jako świadek pewnych wydarzeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.