– Precz z curuchupas! Śmierć Jezusowi Chrystusowi! – skandowali zwolennicy liberałów z Riobamba, kiedy do miasta wkraczali żołnierze Eloya Alfaro.
Pochodzące z indiańskiego narzecza słowo curuchupas w wolnym tłumaczeniu oznacza robactwo. W Riobamba znajdowało się kolegium św. Filipa Neri, którego rektorem był ks. Victor Emilio Moscoso Cárdenas. Usunięcie „robactwa” z systemu szkolnictwa było jednym z postulatów sił liberalnych. Dla ks. Cárdenasa oznaczało to śmiertelne niebezpieczeństwo.
Święta rodzina
Victor Cárdenas, zanim trafił do zakonu, rozpoczął studia prawnicze. Był zdolny, więc prawdopodobnie mimo niespokojnych czasów miałby szanse na dostatnie życie. Stało się jednak inaczej
Urodził się w 1846 r. w mieście Cuenca na południu kraju jako syn Juana Manuela Anacleto Moscoso i Marii Antonii Cárdenas. Matka była spokrewniona z Aną Muñoz Cárdenas, której syn, Francisco Febres Cordero, znany jako brat Miguel, został w 1984 r. kanonizowany. Rodzice Victora także byli wierzący. Ochrzcili swojego syna, gdy miał sześć dni. Źródła niewiele mówią o dzieciństwie przyszłego męczennika. Wiadomo jednak, że nie mógł pójść do szkoły prowadzonej przez jezuitów. W 1852 r. prezydent Ekwadoru José Urbina wyrzucił zakon z kraju. Stało się tak w związku z układem z Kolumbią, która dwa lata wcześniej zdecydowała się na podobny krok. Władze Ekwadoru posłużyły się kuriozalną podstawą prawną. Choć kraj od dawna był niepodległy, powołano się na dekret dawnego kolonizatora, króla Hiszpanii Karola III, który niemal 100 lat wcześniej, w 1767 r., usunął członków Towarzystwa Jezusowego ze swojego państwa.
Co nas podzieliło
Ekwador czasów Victora Cárdenasa toczył wojny z sąsiadami – Peru i Kolumbią. Przede wszystkim jednak rozdzierały go konflikty wewnętrzne. Na polu ekonomii rywalizowały ze sobą dwa regiony: Sierra i Costa. Leżąca w Andach, w głębi kraju Sierra pełna była wielkich latyfundiów, które rozrastały się kosztem drobnych rolników, często Indian wywłaszczanych z ziemi. Jej ośrodkiem była stolica kraju – Quito. To w tym regionie znajduje się Cuenca. Z kolei nadbrzeżna Costa, z centrum w Guayaquil, żyła z raczkującego przemysłu, upraw trzciny cukrowej oraz kakao, które pod koniec XIX w., a jeszcze bardziej po otwarciu Kanału Panamskiego, stało się wielkim bogactwem Ekwadoru.
Innym kłopotem kraju były napięcia rasowe. Choć w 1852 r. zniesiono niewolnictwo, czarni Ekwadorczycy byli marginalizowani ekonomicznie, podobnie jak Indianie. Do tego dochodził spór między związanymi z Kościołem konserwatystami a antyklerykalnymi, często należącymi do lóż wolnomularskich liberałami. Przejmowanie władzy w wyniku zamachu stanu albo zmuszanie przeciwników politycznych do banicji było normą. W 1859 r. doszło do sytuacji, w której w czterech miastach funkcjonowały cztery różne rządy.
Powrót jezuitów
Młody Victor Cárdenas nie angażował się w politykę, ale burzliwa sytuacja kraju miała bezpośredni wpływ na jego losy. Gdy miał 18 lat, pożegnał się ze studiami prawniczymi i poprosił o przyjęcie do jezuickiego nowicjatu. Było to możliwe, gdyż w 1862 r. zakonnicy wrócili do Ekwadoru. Stało się to za sprawą wybranego rok wcześniej prezydenta Gabriela Garcíi Moreno. Gorliwy katolik, który w młodości przyjął nawet niższe święcenia kapłańskie, jako polityk wzorował się na Kościele i wierze chrześcijańskiej. Wynikało to z jego przekonań, ale i z tego, że wspólne wyznanie łączyło obywateli ponad podziałami rasowymi i regionalnymi. García Moreno rozwinął edukację i wprowadził obowiązek szkolny dla dzieci, niezależnie od płci i pochodzenia etnicznego. Nakazał, by szkoły uczyły zgodnie z chrześcijańskim systemem wartości, a poszczególne elementy systemu pedagogicznego powierzył różnym zakonom, w tym także jezuitom. Niezadowolona z ekwadorskiej polityki Kolumbia zaczęła grozić wojną, dlatego jezuici utworzyli swój ośrodek dla nowicjuszy w stosunkowo bezpiecznej Cuence. Victor Cárdenas był jednym z pierwszych w tym mieście. Spędził tam nieco ponad dwa lata. W kaplicy bł. Mariany od Jezusa (obecnie świętej) złożył śluby, po czym został skierowany do Quito. W tamtejszym Kolegium św. Ludwika studiował filozofię i uzyskał tytuł magistra. Później sam zaczął uczyć – w Kolegium św. Filipa Neri w Riobamba. W tym dużym mieście, leżącym w sercu kraju i otoczonym przez wulkany, spędził ostatnie lata życia. Trafił tam w 1892 r. Powierzono mu obowiązki wicerektora kolegium. Zyskał opinię wykładowcy sprawiedliwie traktującego studentów.
Męczennik z karabinem
Tymczasem w Ekwadorze nadal było niespokojnie. W 1875 r. grupa zamachowców związanych prawdopodobnie z wolnomularstwem zamordowała prezydenta Garcíę Moreno. Po tym wydarzeniu liberałowie i konserwatyści zaczęli pracować nad ideologią, która mogłaby zjednoczyć naród. Jednak, co za życia prezydenta nie miało miejsca, w kraju zaczęły powstawać loże masońskie. Bardzo aktywny był członek jednej z nich, Eloy Alfaro. Radykalny liberał i antyklerykał jeszcze w czasach Garcíi Moreno próbował przejąć władzę siłą. Po porażce uciekł do Panamy, gdzie poślubił posiadaczkę dużego posagu. Korzystając z majątku, kontynuował walkę z konserwatystami oraz tymi liberałami, których uważał za zdrajców idei. W 1895 r. w Ekwadorze wybuchł bunt liberałów, a Alfaro na czele armii najemników wkroczył do kraju. Udało mu się przejąć władzę. Natychmiast skonfiskował majątki kościelne i zaczął likwidować zakony i klasztory oraz usuwać z Ekwadoru duchownych urodzonych za granicą. Wprowadził też obowiązkową świecką edukację i zerwał konkordat. Paradoksalnie w konstytucji, którą później ogłosił, katolicyzm nazwano „religią Republiki”. Część hierarchów poparła siły przeciwstawiające się alfarystom. Inni zalecali, by nie angażować się w konflikt.
Tymczasem w rejonie Riobamba gromadziły się niewielkie zbrojne grupy konserwatystów. Siły liberałów, wśród których byli środkowoamerykańscy najemnicy, stanęły przed Kolegium św. Filipa. Aresztowały jezuitów, lecz akurat bez ks. Cárdenasa. Do więzienia trafił też bp Arsenio Andrade. Z powodu gwałtownego protestu mieszkańców duchowni zostali wypuszczeni. Doszło jednak do walk z konserwatystami. Liberałowie zostali zaatakowani od strony kolegium, uznali więc, że jezuici współpracują z wrogiem.
Dowódca oddziału Flavio Alfaro wydał krótki rozkaz: zabić wszystkich zakonników. Żołnierze weszli do pobliskiego kościoła. Zniszczyli obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa (García Moreno zawierzył Jezusowemu Sercu kraj) i włamali się do tabernakulum. Deptali konsekrowane Hostie, wrzucali je do wina i wkładali do ust zabitych. Wdarli się też do budynku, w którym znajdował się ks. Victor Cárdenas. Wicerektor kolegium modlił się przed krzyżem. Napastnicy zabili go dwoma strzałami z bliskiej odległości. Później kpili z zabitego, wciskając mu w ręce karabin i wlokąc zwłoki do kościoła.
Zeznania najemnika
Ksiądz Victor Cárdenas Moscoso zginął 4 maja 1897 r. Jezuici z Riobamba przechowują relikwie swojego męczennika, w tym jedną ze śmiertelnych kul oraz zebraną do butelki krew. Do dziś ma ona stan płynny. W czasie procesu beatyfikacyjnego trzeba było udowodnić, że zamordowany nie stawiał zabójcom zbrojnego oporu, na co wskazywałby karabin leżący przy jego ciele. Wątpliwości rozwiały m.in. zeznania jednego z kostarykańskich najemników, który po kilkunastu latach przyznał, że jego koledzy z oddziału bawili się zwłokami zakonnika. W 2019 r. papież Franciszek podpisał dekret uznający męczeństwo ekwadorskiego jezuity.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.