Co robić w nocy

Upiory budzą się nie wtedy, gdy rozum śpi, lecz gdy wchodzi w dyskusję w niewłaściwym momencie i z niewłaściwym rozmówcą.

Reklama

Taka więc pewnie była pokusa, podobna do tej, która nie tak dawno padła z ust Piotra: „Nie przyjdzie to na Ciebie”. Jezus zareagował wtedy ostro: „Zejdź mi z oczu, szatanie!”. Teraz, w Getsemani, ta przymilna oferta rezygnacji musiała zaatakować Jezusa ze zwielokrotnioną siłą, skoro On sam, widząc nadchodzącą mękę, mówi strwożony: „Niech mnie ominie”. Ale mówi to Ojcu. Przychodzi z pokusą do Boga, a nie dyskutuje z nią. Nie tłamsi jej w sobie, pozwalając, żeby się rozsiadła w myślach i przekonała, że „drzewo to ma owoce dobre do jedzenia”. Jezus w swojej ludzkiej naturze modli się, a nie dialoguje z wężem – więc nie ulega pokusie. Oto znaczenie modlitwy, szczególnie tej zanoszonej wśród duchowych ataków, gdy człowiek ma raczej ochotę skulić się w sobie i jęczeć nad sobą niż zwracać się do Boga. A jednak, jak zaświadcza ewangelista Łukasz, Jezus „pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił”. Wzmagającej się udręce odpowiada wzmożona modlitwa Syna Człowieczego. Na przekór duchowemu naciskowi, wbrew logice ucieczki, wypowiada modlitwę, która kruszy serce Boga: „Nie jak Ja chcę, ale jak Ty”. To ostateczny dowód zaufania, akt wiary, że Ty, Boże, niezależnie od wszystkiego wiesz lepiej.

Klucz

Jakie to odległe od tego, co zrobił pierwszy człowiek, rajski. Ten, mając wszystko i nie doświadczając żadnego naporu, wdał się w dialog z wężem i w efekcie zwątpił w dobroć Boga. Ba! Oskarżył Go o to, że ma coś dobrego, czym się nie chce z człowiekiem podzielić, i że wszystkiego zakazuje – choć przecież zakazał tylko sięgania po to, co dla człowieka nieszczęsne.

„Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” – powie św. Paweł (Rz 5,19).

Posłuszeństwo – klucz do przetrwania wśród nocy. A jednocześnie egzorcyzm na pokusę pychy i najlepszy sprawdzian rzeczywistych intencji.

To w gruncie rzeczy właśnie posłuszeństwo Jezusa, tak mocno zadeklarowane w Ogrójcu, otwarło nam niebo. Wszystkie inne rzeczy, ze szczegółami męki, były pochodną posłuszeństwa Syna Bożego. Tego, który „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8).

To się rozstrzygnęło w Ogrójcu. Apostołowie, mimo chęci, nie zdali tam egzaminu. Ich ucieczka, a potem Piotrowe: „Nie znam tego człowieka” korespondują z wyrzutem Mistrza: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?”. Jezus powiedział im, po co jest to czuwanie: „abyście nie ulegli pokusie”. Gdyby czuwali, pewnie byłoby inaczej.

Wróćmy do sługi Bożego Fultona ­Sheena. Otóż zmarł on 9 grudnia 1979 roku… klęcząc przed Jezusem Eucharystycznym. Wprost ze Świętej Godziny wszedł w świętą wieczność.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama