O celebrowaniu piękna, ewangelizacji przez astronomię i napięciu między „dwoma słońcami” mówi o. Jan Konior, jezuita pracujący obecnie we Wrocławiu, znawca kultur Dalekiego Wschodu.
Czego jako Polacy możemy się od Chińczyków nauczyć?
Choćby umiejętności smakowania życia. Ludzi z Chin, Japonii, Korei łączy poszukiwanie piękna, estetyki. Kiedy w Kraju Wschodzącego Słońca kwitną wiśnie – między połową kwietnia a połową maja – cała Japonia mówi tylko o tym. Chcą tę chwilę uchwycić, nasycić się nią. Ich subtelność, precyzyjność widoczna jest też w delektowaniu się pięknem. Charakterystyczne, że w kuchni japońskiej wszystko podane jest w małych, podzielonych porcjach. Dbają o smak duchowy, intelektualny, ale i kulinarny. O sztukę życia. Ludzie Wschodu cenią przyjaźń, życie rodzinne, bycie razem. Celebrują wspólne posiłki. Bardzo szanują ludzi starszych; starość znaczy mądrość. Tradycyjnie najstarszy członek rodziny siadał zawsze przodem do drzwi – przez wchodzących był widziany jako pierwszy. Chińczycy są głodni wiedzy i bardzo pracowici. W Chinach już w I w p.n.e. istniały egzaminy państwowe, które służyły wyłanianiu kandydatów na urzędników. To, co w Europie było zależne od pochodzenia, znajomości, tam uzależnione było od wiedzy, pracowitości danej osoby. Nawet ktoś pochodzenia chłopskiego mógł piastować najwyższe funkcje.
Czy dla Polaków nie jest trudna w relacjach z ludźmi Dalekiego Wschodu ich powściągliwość w okazywaniu emocji, kamienna twarz?
To coś bardziej charakterystycznego dla Koreańczyka, Japończyka, mniej dla Chińczyka. Zgodnie z samurajską tradycją nie powinno się okazywać rozmówcy, co się myśli, czuje. Gdy Japończycy wstępowali do jezuitów w XVII w., dawano im trochę (niedużo) alkoholu, żeby się nieco rozluźnili, dali się choć odrobinę poznać, by powiedzieli, co czują. Dla Chińczyków czymś naturalnym jest uśmiech. Ich przysłowie mówi: „Jeśli nie umiesz się uśmiechać, nie otwieraj sklepu” – to znaczy: bez uśmiechu nie zabieraj się za cokolwiek. Narzekający na wszystko Polacy mogą na pewno uczyć się tego od nich. Może to dziwne, ale Polska opisywana jest w Chinach poprzez znak wyrażający „kraj falujących orchidei”. Można wspomnieć także o uczciwości tamtych ludzi (w Japonii zwłaszcza w ogóle nie ma złodziei). Japończycy, Koreańczycy (nieco mniej Chińczycy) są bardzo dokładni, punktualni. Ludzie z Dalekiego Wschodu dbają, by nie urazić kogoś słowami. Są bardzo delikatni w wyrażaniu negatywnych sądów o kimś. Jesteśmy w porównaniu z nimi grubiańscy, niegrzeczni.
A jednak w tej kulturze jest miejsce też na okrucieństwo, niesprawiedliwość.
Tak. Zło jest obecne w jakiś sposób w każdej kulturze. Choćby film „Milczenie” (M. Scorsesego) ukazuje grozę – tak licznych w Japonii czy w Chinach – prześladowań chrześcijan. Kultury Wschodu, nie tylko dalekiego, to systemy, w których często człowiek jako jednostka się nie liczył. Chiny miały cesarza, Rosja – cara. Widać czasem podobieństwa między tymi światami. Wiadomo, że w Chinach wciąż prawa człowieka nie są respektowane. Gdy w latach 50. rząd chiński zerwał stosunki dyplomatyczne z Watykanem, część katolików zaczęła funkcjonować w Kościele podziemnym, część w patriotycznym, zależnym od władz; wielu trafiło do więzienia. Janowi Pawłowi II nie pozwalano nawet przelecieć nad terytorium chińskim. W 2018 r. Watykan i Chińska Republika Ludowa podpisały tymczasowe porozumienie dotyczące powoływania przez papieża biskupów z grona tych wytypowanych przez Kościół patriotyczny. Jest to swoista próba podjęta na pewien czas. Dopiero zobaczymy, co z niej wyniknie. Według filozofii chińskiej na niebie nie może być dwóch słońc. Rząd chce decydować o wszystkim. Już dawniej pojawiały się oskarżenia, że działalność misjonarzy to wstęp do uczynienia z Chin europejskiej kolonii. Tradycyjna była niechęć do obcokrajowców, z którymi kojarzyli się chrześcijanie. Ludzie Dalekiego Wschodu mają wpojone idealne posłuszeństwo wobec władzy. Cesarz dla Chińczyków był bóstwem, „synem nieba”. Niektórzy twierdzą, że w ogóle nie da się stworzyć pomostu łączącego tamtą kulturę z chrześcijaństwem. Jestem innego zdania. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.• O. dr Jan Konior SJ – sinolog, religioznawca, kulturoznawca, badacz kultur i religii Bliskiego i Dalekiego Wschodu, kierownik duchowy, rekolekcjonista. Studiował na Ignatianum i UPJPII w Krakowie, na Tajwanie, na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Jest autorem i współautorem wielu publikacji naukowych dotyczących Chin i Orientu, ale również różnych aspektów duchowości chrześcijańskiej. Obecnie pracuje w parafii pw. św. Ignacego Loyoli we Wrocławiu.
Historia Kościoła w Chinach
W marcu ukażą się kolejne publikacje o. dr. Jana Koniora SJ – „Historia Kościoła w Chinach” oraz „Misja jezuitów w Rzymie Orientu. Roberto de Nobili SJ (1577–1656). Misjonarz Indii”. W pierwszej autor przedstawia dzieje chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego w Chinach, począwszy od VII stulecia aż do czasów współczesnych, wyjaśnia wzajemne oddziaływanie na siebie kultury chińskiej i chrześcijaństwa, wskazuje na trudności i wyzwania w dialogu między nimi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.