O życiowym przewrocie kopernikańskim, Ruchu, który jest rzeką, i w którym wszystko, co najlepsze, się zdarza, oraz o spotkaniach z ludźmi na kształt lectio divina mówi ks. Grzegorz Gołąb, wieloletni diecezjalny moderator oazy.
Można zatem powiedzieć, że zaczynając posługę z młodymi, wszedł Ksiądz z nimi do Domowego Kościoła, tym samym robiąc miejsce młodszym kapłanom, by teraz oni towarzyszyli młodym.
I to jest właśnie to. To było i jest kroczenie z innymi. I − co warto podkreślić − Ruch był i jest miejscem mojego wzrastania. Nie było tak, że działałem na jego rzecz, a moje życie płynęło jakimś innym torem. Nasze oazy, zwane gołębnikiem, były miejscem wzrostu nas wszystkich. Relacje oparte na Kościele, Biblii, sakramentach okazały się bardzo mocne. Dowodem na to może być jubileusz 25-lecia moich święceń, na który zaprosiłem około 300 osób. Kluczem doboru gości poza rodziną był Ruch Światło–Życie. W nim znalazłem wszystko i on mnie syci. Przez cały czas starałem się być sługą. Moderator to ktoś, kto łączy Ruch Światło–Życie. To posługa jedności, która bywa czasochłonna. Wiąże się z nawiedzaniem różnych wspólnot parafialnych. Od oazy dzieci, młodzieży po Domowy Kościół. Ojciec Blachnicki nie dał recepty na jakiś okres wieku, ale na całe życie. W Ruchu widział narzędzie odnowy wspólnoty parafialnej. Uważał, że jeżeli zostanie ona odnowiona, Ruch Światło–Życie będzie automatycznie zanikał. Ruch nie jest obok parafii, ale służy jej „obudzeniu”.
W życiu jest taki moment, zakręt, w którym to, co się robiło, trzeba oddać innym. Wiele osób nie potrafi się tym pogodzić. Z tego co wiem, Ksiądz nie miał z tym problemu. Księdza miejsce zajął ks. Sylwester Bernat. Czy to znaczy, że dla Księdza przygoda z Ruchem się kończy?
– Ostatnio na rozdaniu nagród z ekonomii pewien mniej więcej pięćdziesięcioletni pan powiedział, że w jego wieku nie chodzi już tylko o sukcesy, a o sukcesję. To zdanie odbiło się we mnie szerokim echem. Owa sukcesja jest bardzo istotną rzeczą. O to też pytał ks. Blachnicki: czy znajdzie się ktoś, kto będzie mógł przejąć opiekę nad całym Ruchem. Cieszę się, że przez lata byłem jego twarzą. Oddając posługę, mam świadomość swoich braków, słabości, za które przepraszam, ale mam też olbrzymie pokłady wdzięczności, radości i uwielbienia Pana Boga za ten ruch. Cieszę się, że teraz ks. Sylwek rozpocznie posługiwanie. I wiem, ze zrobi to w sposób odpowiedzialny. Przed przyjęciem posługi pojechał do Krościenka, by na grobie ks. Blachnickiego zapytać Pana Boga, czy ma przyjąć tę posługę. Mam w sercu pewność, że to godny następca.
A gdy chodzi o mnie, to wciąż jestem w Ruchu, nadal będę moderatorem w parafii, będę jeździł na rekolekcje, asystował w kręgach, współprowadził dzieci i młodzież. Ruch pogłębia relację z Bogiem, ale i z sobą samym. Przyszedł teraz w moim życiu czas większego zaangażowania na rzecz siebie. To nie tak, ze robiłem wiele kosztem siebie, ale doświadczam również tego, że jestem dziełem Boga; Pan Bóg dał mi siebie jako znak swojej dobroci, miłości i – jak ufam – mądrości. Od czterech i pół roku uczestniczę w warsztatach rozwoju duchowego „Wreszcie żyć”. Można powiedzieć, że teraz rzeka oazy, która płynie przez moje życie, kieruje się w stronę tych warsztatów, które odbywają się też w mojej parafii. Bardzo chciałbym, by jak najwięcej osób mogło z nich skorzystać. Ruch pozwolił mi na odkrycie życia, a w warsztatach odnajduję narzędzia ku pełni życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.