Pozwól się zranić

Czy jeszcze komuś jesteśmy potrzebni? Czy Kościół ma jeszcze coś do dania światu? I skąd brać siłę do misji?

Reklama

"Mówię młodym, że wszystko, muszą robić w życiu, powinni robić używając trzech języków: języka rozumu, serca i rąk. Robić to, co czują, odczuwać to, co myślą, myśleć to, co robią. Nie umiem zrobić bilansu misji, z tym wszystkim idę na modlitwę i zostawiam to przed Panem, czasami zasypiam, ale jemu powierzam misję. Tak rozumiem misję papieża i tak żyję."

Powyższy fragment pochodzi z rozmowy z papieżem Franciszkiem przeprowadzonej na pokładzie samolotu z Panamy, w całości opublikowanej po włosku na stronie Vatican Insider (streszczenie po polsku można znaleźć w naszym portalu). Poruszono w niej wiele ciekawych i bieżących wątków, jak choćby celibat, aborcja, edukacja seksualna czy lutowe spotkanie przewodniczących Episkopatu ws. pedofilii w Kościele. W tym wszystkim jednak najważniejsza wydaje mi się papieska odpowiedź na pytanie, jak rozumie, jak przeżywa swoją misję.

Papież opowiadał o spotkaniu na lotnisku z pięcioletnim chłopcem z Afryki, który przekroczył granicę z Kolumbią, stracił matkę, został sam. Mówi tylko w języku lokalnym, nie wiadomo z jakiego kraju pochodzi. Papież mówi: to było jak uderzenie, dzięki temu moja misja nabrała koloru. Pozwolił się poruszyć, zranić dramatem drugiego człowieka. To jest jego klucz: nie pozostawać tylko na poziomie głowy, ale wejść w życie, w sytuacje które niesie, całym sobą: rozumem, sercem i rękami.

Na Mszy świętej w panamskiej katedrze Franciszek mówił do osób konsekrowanych o różnych rodzajach zmęczenia. O takich, które biorą się po prostu z nadmiaru pracy i takich, których przyczyną jest drugi człowiek i jakieś zło, dziejące się w relacjach z ludźmi obok nas. Mówił też o zmęczeniu nadziei, które "rodzi się z patrzenia w przyszłość, nie wiedząc, jak zareagować na intensywność i niepewność przemian, które przeżywamy jako społeczeństwo." Czy jeszcze komuś jesteśmy potrzebni? Czy Kościół ma jeszcze coś do dania światu?

Negatywną odpowiedź na te pytania papież nazwał najgorszą z możliwych herezji naszych czasów. Istotnie: za takim stwierdzeniem kryje się przekonanie, że Ewangelia jest dziś już nieaktualna, że przestała być Dobrą Nowiną dla dzisiejszego człowieka. Po co zatem robić cokolwiek?  Jest zarazem wyrazem ślepoty na człowieka potrzebującego ratunku. Człowieka, w którego wołaniu brzmi Jezusowe "Boże mój, czemuś mnie opuścił?".

"Musimy też uświadamiać sobie - znowu nie tylko w teorii, lecz także w sposobie myślenia i działania - że oprócz realnej obecności Jezusa w Kościele, w Sakramencie, jest jeszcze inna realna obecność Jezusa: w najmniejszych, w odrzucanych przez ten świat, w ostatnich, w których chce być On przez nas odnajdywany"[1] - pisał Benedykt XVI. Jeśli będziemy patrzeć tylko rozumem, wszystko będziemy potrafili sobie wytłumaczyć, każde zło uznać za uzasadnione albo konieczne. Jeśli włączymy serce, jeśli pozwolimy się uderzyć, zranić czyimś cierpieniem, zobaczymy rzeczywistość taką, jaką jest. I zaangażujemy i umysł, i ręce, by wyruszyć z misją, która jest nie naszą, ale Pana.

To cała papieska tajemnica.

[1] "Ukrzyżowany, zmarły i pogrzebany. Wielki Piatek". W: Joseph Ratzinger, Benedykt XVI: Uwolnić wolność. Wiara a polityka w trzecim tysiącleciu. Lublin, 2018, str. 20.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7