Papież Franciszek powiedział dziennikarzom na pokładzie samolotu w drodze z Panamy do Rzymu, że celibat to "dar dla Kościoła". "Nie zgadzam się z tym, aby celibat uczynić opcjonalnym" - dodał. "Nie czuję, bym mógł stanąć w obliczu Boga, by podjąć taką decyzję" - wyjaśnił Franciszek.
Papież wyznał dziennikarzom, że Panama była dla niego wspaniałym doświadczeniem. Podkreślił, że zadaniem Piotra jest umacnianie braci w wierze, a tego nie da się wypełniać dawaniem „zimnych” nakazów i poleceń, tylko trzeba dotykać serc ludzi i odpowiadać na to, co się dzieje w danej sytuacji. „Ja tak to przeżywam i trudne jest dla mnie do wyobrażenia, że ktoś wypełnia swoją misję tylko głową, By pełnić misję trzeba współodczuwać, a kiedy czujesz niejednokrotnie zostajesz ugodzony” – mówił Papież przywołując jedno ze spotkań, które go szczególnie dotknęło. Mowa o kilkuletnim chłopcu zaadoptowanym przez panamską parę prezydencką. Stracił on matkę w czasie próby przekroczenia granicy z Kolumbią i został zupełnie sam. „Takie sytuacje uderzają i w ten sposób misja nabiera koloru, zaczyna do mnie przemawiać, dotyka mnie. Misja zawsze mnie angażuje” – mówił Franciszek podkreślając, że właśnie dlatego zawsze uczy młodzież, by w życiu używała języka rozumu, serca i rąk. „Nie umiem dokonać bilansu misji. Ja z tym wszystkim idę do Pana na modlitwę, czasem przed Panem nawet przysnę, ale zawsze zanosząc Mu to wszystko, co przeżyłem w czasie misji i prosząc Go, by umacniał przeze mnie w wierze. Tak właśnie przeżywam moją misję Papieża” – wyznał Ojciec Święty.
Papież był pytany co myśli o wprowadzeniu edukacji seksualnej w szkołach w obliczu problemu jakim w Ameryce Łacińskiej jest zjawisko wczesnych ciąż i o to, jak jego krytyka aborcji ma się do głoszonego przez niego miłosierdzia. Franciszek stwierdził, że dobrze prowadzona edukacja seksualna, która pomaga we wzrastaniu jest czymś właściwym i potrzebnym. Podkreślił jednak, że musi być ona wolna od jakichkolwiek kolonizacji ideologicznych, gdyż wówczas jedynie wyrządza krzywdę. „Jeśli w szkole prowadzi się edukację seksualną przesiąkniętą ideologiami niszczy się człowieka” – wskazał Franciszek.
Pytany o cele lutowego spotkania przewodniczących episkopatów z całego świata w Watykanie na temat walki z pedofilią, papież odparł, że przede wszystkim chodzi o to, by "uświadomić sobie dramat" nadużyć. Cierpienie ofiar jest "straszne" - dodał.
Po drugie - wyjaśnił - biskupi muszą wiedzieć, co należy zrobić, znać procedury. Franciszek wyraził opinię, że muszą powstać "generalne programy" i procedury walki z nadużyciami, tj. "co ma zrobić biskup, arcybiskup metropolita, przewodniczący episkopatu". Zapowiedział, że w czasie tego szczytu w Watykanie odbędzie się też liturgia pokutna, by "prosić o przebaczenie" w imieniu Kościoła. Zastrzegł zarazem, że odnosi wrażenie, iż oczekiwania dotyczące tego spotkania są nadmierne. Podkreślił, że nadużycia to "ludzki dramat, który należy sobie uświadomić". Trzeba rozwiązać ten problem także w społeczeństwie, w rodzinach - dodał.
Franciszek oświadczył też, odnosząc się do aborcji, że "orędzie miłosierdzia jest dla wszystkich". "Dla tych, którzy mają za sobą ten upadek, także jest miłosierdzie" - mówił. Przyznał, że to "trudne miłosierdzie". Według papieża konieczne jest "towarzyszenie kobiecie, która uświadomiła sobie", co zrobiła, a miejscem do tego jest konfesjonał. Wyjaśnił, że kobietom w takiej sytuacji radzi: "Twoje dziecko jest w niebie, mów do niego, zaśpiewaj mu kołysankę, której nie mogłaś mu zaśpiewać". To jest "droga pojednania matki z dzieckiem" - zaznaczył.
Pytany o możliwość udzielania święceń kapłańskich żonatym mężczyznom, jako odpowiedź na kryzys powołań, Franciszek jednoznacznie stwierdził, że nie wprowadzi opcjonalnego celibatu. Wspomniał zarazem, że toczy się dyskusja teologów na temat tego, jak zaradzić brakowi księży np. na wyspach Pacyfiku, gdzie są miejsca, gdzie nie sprawuje się już Eucharystii. „Jestem przekonany, że ten temat musi być podjęty z duszpasterskiego punktu widzenia” – podkreślił Franciszek. Przytoczył też słowa Pawła VI: „Wolę oddać życie, niż zmienić prawo dotyczące celibatu”.
W kwestii migracji papież przypomniał, że sam, gdy o niej mówi, używa następujących słów: "przyjmować z otwartym sercem, towarzyszyć, pomagać w rozwoju i integrować". Powtórzył swą opinię, że rządzący muszą wykazywać się ostrożnością. Podał przykład Szwecji, która w czasach dyktatur w Ameryce Łacińskiej w latach 70. przyjęła wielu imigrantów z tego regionu. Ale ostatnio, jak zaznaczył, władze tego kraju stwierdziły, że nie są w stanie zintegrować więcej imigrantów. Zdaniem papieża konieczne jest realistyczne myślenie na temat migracji. Należy pomagać krajom pochodzenia migrantów, inwestować tam, gdzie panuje głód - wskazał. "Europa jest w stanie to robić" - powiedział. Migracja to "problem złożony, o którym należy mówić bez uprzedzeń" - ocenił.
W czasie konferencji prasowej papież wyraził też opinię, że przyczyną odchodzenia, zwłaszcza młodych ludzi, od Kościoła jest przede wszystkim "brak świadectwa chrześcijan, księży, biskupów". "Nie mówię, że papieży" - dodał z uśmiechem. Podkreślił, że nie daje świadectwa duszpasterz, który jest "przedsiębiorcą". Duszpasterz - wskazywał papież - musi być z ludźmi, z przodu stada, w środku, by zrozumieć, czego stado potrzebuje, i z tyłu, by go strzec. Franciszek wskazywał, że jeśli duszpasterz nie ma w sobie pasji, wierni czują się "porzuceni, lekceważeni, osieroceni". Są też - dodał - "katolicy hipokryci", którzy w każdą niedzielę chodzą na mszę, ale "nie płacą ludziom trzynastek albo płacą im na czarno, wykorzystują ich, a sami jadą na wakacje na Karaiby". "Boję się katolików, którzy uważają się za doskonałych" - wyznał.
Papież z podziwem wyraził się o Panamczykach, którzy pokazują swoje dzieci mówiąc, że to ich "zwycięstwo i duma". Jak stwierdził, to powinno skłonić do myślenia przede wszystkim w Europie, w której panuje "demograficzna zima". Należy zastanowić się, "co jest moim powodem do dumy: podróże, willa lub piasek" czy też dziecko - dodał.
Papież Franciszek powiedział też, że wspiera cierpiący naród Wenezueli. Podkreślił, że „nieostrożnością” z jego strony byłoby zajęcie stanowiska w sprawie kryzysu w tym kraju. Franciszek zaznaczył, że mógłby „wyrządzić szkody”, gdyby wszedł w meritum wydarzeń w Wenezueli. Przypomniał, że w czasie wizyty w Panamie wyraził bliskość z narodem wenezuelskim i że cierpi z powodu tego, co dzieje się w tym kraju. Powtórzył swój apel o znalezienie „sprawiedliwego rozwiązania” kryzysu. „Przeraża mnie przelew krwi. Proszę o wielkoduszność ze strony tych, którzy mogą pomóc w znalezieniu rozwiązania” - mówił Franciszek dziennikarzom. Podkreślił, że musi wypowiadać się jako duszpasterz. „Jeśli potrzebują pomocy, niech się porozumieją i poproszą” - dodał.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.