Co rozwija bardziej: wkucie na pamięć regułek z fizyki czy rozmowa z przyjaciółmi?
Dziś rozpoczyna się w Madrycie 41 Europejskie Spotkanie Młodych. Organizatorzy oczekują przybycia 15 tys. młodych z całego Starego Kontynentu. Najwięcej, ponad połowa – to nie zaskakuje – przyjedzie z różnych części Hiszpanii. Polaków ma być ok. 3 tysięcy, najwięcej spośród „Niehiszpanów”. I to też nie zaskakuje. Od lat młodzi z naszego kraju należą do najchętniej przybywających na tego typu spotkania. To co może zaskoczyć?
Właściwie nic. Wydarzenie pewnie niespecjalnie przyciągnie media. No bo już czterdzieste pierwsze, no bo trudno je ciekawie przedstawić, bo w ruch nie pójdą ani kamienie ani policyjne pałki, a na dodatek to spotkanie religijne. 15 tysięcy młodych jak na całą Europę to też nie jakoś oszałamiająco dużo. Mimo to cieszę się, że takie spotkanie się odbywa. Nasz poczciwy Stary Kontynent w ciągu ostatnich kilkunastu lat mocno się zmienił. Z jednej strony polityczna poprawność coraz bardziej bezceremonialnie rozprawia się z tymi, którzy są „niepoprawni”. Prowadzi to – z drugiej strony – do radykalizacji tych, którzy czują się przez takie stawianie spraw wykluczeni. Nic dziwnego, nie tylko w fizyce każdej akcji odpowiada równa i przeciwnie skierowana reakcja. Spirala niechęci nakręca się przez to coraz bardziej, a efekty już widać. Ostatnio na przykład we Francji, gdzie protest „żółtych kamizelek” rozpoczęty z powodów ekonomicznych, przerodził się bunt przeciwko przedmiotowemu traktowaniu obywateli. Wspólnota z Taizé przypomina, jakie jest jedyne chyba na tę chorobę lekarstwo – spotykanie się. Odkrywanie, że inny nie musi być wrogiem, budowanie wzajemnego szacunku i zaufania.
Wracam do propozycji, jakie brat Alois, przeor wspólnoty Taizé, przedstawił na rok 2018 w swoim liście „Niewyczerpana radość”. „Iść w głąb do źródeł radości”, „Usłyszeć wołanie najsłabszych”, „Dzielić trudne doświadczenia i radości”, „Wśród chrześcijan cieszyć się darami, które mają inni”. To może niewiele mówiące hasła, ale gdy zajrzeć do listu widać, że mają sens. Bo Ewangelia ma sens. Bo sens ma Konstytucja Królestwa – kazanie na górze. Jeśli pamiętamy o swoim chrześcijańskim powołaniu – bycia solą ziemi i światłem świata – nawet drobiazgi są ważne. Nawet drobiazgi mogą bowiem pomóc, bardziej niż głośne apele, by ludzie jednak zrezygnowali z drogi konfrontacji. By odkryli wartość życzliwości, sprawiedliwości, uczciwości, radości i pokoju.
I jeszcze jedno. Narzekamy często, że ludzie, zwłaszcza młodzi, zapatrzeni są dziś w ekrany swoich komórek; że zapomnieli o „realu”, o normalnych międzyludzkich relacjach. Takie spotkania jak to w Madrycie na pewno pomagają odkrywać fascynujący świat, jakim są nasi bliźni. Może jednak warto pielęgnować też taką zwyczajną kulturę spotykania się? Mówią niektórzy, że młodzi spotykając się z innymi marnują czas, bo mogliby go poświęcić na rozwój samych siebie: na naukę, trening czy jakieś inne zajęcia. Czy pielęgnowanie relacji, koleżeństwa, przyjaźni, można nazwać marnowaniem czasu?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.