Jak powinny wyglądać święta, by ten wieczór i dzień Narodzenia przyniósł między nami Boży pokój?
"Obchodzić Boże Narodzenie, to czynić tak, jak Jezus, który przyszedł dla nas potrzebujących, to zstąpić ku tym, którzy nas potrzebują. To czynić tak, jak Maryja: zaufać, posłuszni Bogu, nawet nie rozumiejąc tego, co On uczyni. To uczynić jak Józef: powstać, aby wypełnić to, czego chce Bóg, nawet jeśli nie jest to zgodne z naszymi planami. [...]
Jeśli Święta Bożego Narodzenia pozostają jedynie miłym świętem tradycyjnym, gdzie w centrum będziemy my sami, a nie On, to będzie zmarnowana okazja. Proszę was, nie zeświecczajmy Bożego Narodzenia! Nie zapominajmy o Tym, którego świętujemy, jak wtedy, kiedy „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”."
To słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas środowej katechezy. Nie zeświecczajmy Bożego Narodzenia! - to wezwanie słychać ze strony wielu chrześcijan. Papież nadaje mu jednak nieco inny wymiar. “Nie zeświecczajmy Bożego Narodzenia” nie musi tu oznaczać wierności religijnym tradycjom związanym z Bożym Narodzeniem, choćby były najpiękniejsze. Oznacza przede wszystkim wierność Bogu, który przychodzi by przynieść nam zbawienie, ale przychodząc stwarza ludziom problem. Nie da się przecież nie zauważyć: dla Maryi, dla Józefa, decyzja o przyjęciu woli Boga oznaczała życiową rewolucję i życie, które nie było gładkie, proste i typowe...
Wierność Bogu oznacza przede wszystkim wierność miłości – Jego samego i ludzi wokół nas. Nie ma miłości Boga bez miłości człowieka. Jeśli chcę być wierny Bogu muszę zapytać jak w tę noc Jego Wcielenia mam kochać ludzi wokół siebie. Poczynając od własnej rodziny. Czego potrzebują ode mnie, by poczuć się kochanymi, przyjętymi takimi jakimi są? Co potrzebują usłyszeć, a czego słyszeć nie powinni (a czasem słyszą co roku...)?
Jak powinny wyglądać święta, by ten wieczór i dzień Narodzenia przyniósł między nami Boży pokój? Czy tradycje, które pielęgnujemy “bo zawsze tak było”, wnoszą między nas pokój czy konflikt? Co w nich jest kluczowe, co może zostać zmodyfikowane? Może znakiem miłości będzie właśnie zmiana?
[To nie jest apel przeciw chrześcijańskim czy polskim tradycjom. One są dobre, piękne, pełne znaczeń. Trzeba jednak zadać sobie pytanie, czy w moim domu wnoszą miłość i pokój, czy raczej wojnę?]
Coraz więcej pojawia się inicjatyw wyjścia do ubogich, samotnych i bezdomnych. Nie tydzień przed Wigilią, nie w poprzedzający weekend, ale właśnie w te newralgiczne dla przeżywania świąt dni: w wigilijny wieczór, w dzień Bożego Narodzenia. Cieszy, że są ludzie, którzy chcą część tego czasu poświęcić innym. Trzeba jednak powiedzieć: pierwszymi, którzy mają prawo do naszej miłości są nasi bliscy. Decyzja o spędzaniu świąt z ubogimi nie może być ich odrzuceniem. Byłoby to przeciw miłości.
Przeżywać Boże Narodzenie w kluczu wiary to być znakiem miłości Boga wobec ludzi wokół mnie. Boga który przychodzi zbawić, nie potępić. Boga, który przychodzi szukać i znaleźć to co zginęło.
Nie zeświecczajmy Bożego Narodzenia. Nie celebrujmy samych siebie i własnych dobrych emocji, ale wyjdźmy ku innym z miłością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.