Co ty z tym zrobisz?

O trudnych do pogodzenia wizjach Kościoła, roli świeckich oraz o znaczeniu synodu i wprowadzaniu w życie jego postanowień mówi bp Jan Kopiec.

Reklama

Które zapisy przyjęte na zebraniach plenarnych okazały się najbardziej niespodziewane, zaskakujące, kontrowersyjne? Czy zdecydował się Ksiądz Biskup na poprawienie czy wręcz wykreślenie niektórych fragmentów?

Nie tyle ja, ile rada ekspertów w komisji głównej. Chcę z naciskiem powtórzyć to, o czym mówiłem na początku synodu, żeby nie ulegać festiwalowi życzeń i pragnień, jak podczas konkursu piosenki. Bardzo dobrze, że w dyskusjach można było sformułować różne oczekiwania, ale komuś podoba się Msza tylko po łacinie i on chciałby, żeby taka forma wróciła, a ktoś jest wychowany w innym duchu i powie, że różnego rodzaju nurty bardzo nas ubogacają. Jedni mówią, że do bierzmowania powinny przystępować jak najmniejsze dzieci, inni z kolei powiedzą, że bierzmowanie jest znakiem dojrzałości i powinno odbywać się w starszych klasach. Proszę zauważyć, że to są głosy poszerzające dość mocno pewną wizję, która jest potem nie do zrealizowania, bo wody z ogniem połączyć się nie da. Takich rzeczy jest bardzo dużo, więc wiele z nich trzeba było poddać głębokiej refleksji i szukać tego, co mówi do nas Duch, a czego wyrazem jest także prawo Kościoła. A my, ludzie wierzący, mamy obowiązek, by je respektować i nie stwarzać z przestrzeni religijnej tego, co nazwałem festiwalem własnych pragnień.

Jednym z problemów Kościoła, także gliwickiego, jest coraz częściej spotykana postawa letniości wiary, „pełzającego” katolicyzmu, o czym również wielokrotnie mówił Ksiądz Biskup przy różnych okazjach. Jakie konkretne propozycje dają nam dokumenty synodalne, by w ochrzczonych skuteczniej rozniecać ogień wiary?

To pytanie, które można by dość przewrotnie skwitować. Bo Kościół proponuje, by do każdego przejawu życia religijnego porządnie się włączyć i zmierzać do jak najbardziej dojrzałej postawy. To czynimy i nie wymyślimy niczego poza dobrą formacją katechetyczną, która nie jest ograniczona tylko do dwóch godzin w szkole, ale która ma nas dobrze uformować. Powiedzmy jednak od razu – nie tylko po to, żeby było dobrze, przyjemnie, by czuć się we wspólnocie, śpiewać i podnosić ręce, bo z tego nie ma potem konsekwencji w naszym życiu. Zadaniem Kościoła jest wychowanie człowieka uczciwego, który wie, jaka jest jego rozumna natura i jak jest ona zobowiązana, by być pożytkiem i dla Kościoła, i dla społeczeństwa. Natomiast problemem, na który każdy powinien odpowiedzieć swoją własną postawą, jest to, co sami zrobimy, żebyśmy w Kościele mogli być wzorem i przykładem. Myślę, że do końca świata będziemy się z tym zmagać.

Jeszcze w kontekście letniości… Wyobraźmy sobie osobę, która wprawdzie chodzi co niedzielę do kościoła, ale na tym kończy się jej zaangażowanie w życie religijne. Zachęcona przez księdza proboszcza podczas ogłoszeń duszpasterskich kupi najnowszy numer „Gościa Niedzielnego” i przeczyta wywiad z biskupem, który podsumowuje synod. Wtedy zastanowi się: co dla mnie to wszystko znaczy, co dla mnie to zmieni?

Ten ktoś musi sobie sam odpowiedzieć, ja już w to nie wejdę. Nie mogę powiedzieć – jak to zarzuca się Kościołowi, zwłaszcza średniowiecznemu – że zaraz przyjdzie inkwizycja i teraz musisz zrobić to, a teraz tamto. Ważne jest, co ty z tym zrobisz. Masz dokumenty, materiały i wskazania: żebyś szanował sferę sacrum, żebyś potrafił wstępować do niej nie na zasadzie zabobonu, „bo inni tak robią”, tylko świadomie. Żebyś zastanowił się, jaką rolę łaska Boża ma odegrać w formowaniu twojego życia.

W wywiadzie udzielonym „Gościowi” przed rozpoczęciem synodu przywołał Ksiądz Biskup własne słowa skierowane do księży, że synod polega na „wymianie myśli, ale też rachunku sumienia z tego, kim jesteśmy jako wspólnota Kościoła gliwickiego”. Jak wiadomo, po rachunku sumienia przychodzi czas na mocne postanowienie poprawy i zadośćuczynienie. Co i jak możemy zatem poprawić?

Na pewno musimy poprawić swoją świadomość przynależności do Kościoła. Myślę, że dzisiaj jest to jeden z najtrudniejszych momentów. To wkrada się w naszą mentalność bardzo powoli w próbie mariażu między Kościołem a światem. Nie mówię, że nie należy uczestniczyć w życiu społecznym, kulturalnym czy towarzyskim, ale proszę zauważyć – nawet jeśli nie za wiele po sobie pozostawię, to nikt mi nie odmówi tego, że ciągle nawołuję: jesteśmy w Kościele i czy moje sumienie mówi mi, że ja rzeczywiście w tym Kościele widzę swoje miejsce i swoje zadania do spełnienia? Jeżeli tego nie ma, to mamy później różne konfliktowe sytuacje, które nas bardzo bolą i obciążają.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7