Świat jest dla nas takim, jakim go widzimy. Czas więc na... wizytę u okulisty.
„Jeśli widzisz wokół siebie samo zło, to zastanów się, czy nie jesteś w piekle”. Tak to mniej więcej brzmiało. Jakiś wpis na Facebooku, w którym ktoś przytaczał myśl kogoś mądrego. Moim zdaniem celna uwaga. Cechą charakterystyczną świata, w którym żyjemy, jest bowiem to, że istnieje w nim zarówno zło, jak i dobro. Jeśli człowiek rozglądając się wokół siebie dobra nie widzi, wniosek nasuwa się sam.
Nieraz zastanawiałem się nad tym czytając różne komentarze. Pod tekstami na naszym portalu, na Facebooku…. Jak to jest, że nawet kiedy teksty traktują o jakimś dobru, natychmiast pojawiają się uwagi, że przecież to albo tamto? I dotyczy to praktycznie wszystkiego i wszystkich: instytucji, zjawisk i osób: duchownych – papieża nie wyłączając – polityków, lekarzy, aktorów, dziennikarzy, a nawet zwyczajnych ludzi angażujących się w coś dobrego. Każde dobro trzeba zrelatywizować, podać w wątpliwość, wyśmiać jako głupie, a najlepiej wyciągnąć coś brudnego i śmierdzącego, żeby to dobro schować; żeby świat był ohydny.
Zdaję sobie sprawę, że to w dużej mierze dzieło stosunkowo wąskiej grupy ludzi, zawsze mających coś do powiedzenia i oburzających się na każdy właściwie temat. Tyle że to bardzo smutne. W jakim świecie żyją ludzie ciągle tylko krytykujący, podważający czyjeś dobre intencje, pouczający, poprawiający; ludzie, dla których wszystko, co zrobią, powiedzą albo napiszą inni, zasługuje nawet nie na spokojną polemikę, ale zawsze na ostrą, bezpardonową krytykę? Skąd tyle żółci na wątrobie?
Zastanawiało mnie kiedyś, dlaczego w jednym z Jezusowych błogosławieństw – błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą – wydaje się nie być występującej w innych analogii: to czego owemu błogosławionemu brak albo – gdzie indziej – co innym daje, to też otrzyma. Na przykład do „ubogich” „należy”, „smutni” są „pocieszani”, „łaknący” są „nasyceni” i tak dalej. A co ma wspólnego „czyste serce” z „oglądaniem Boga”? I zrozumiałem. Że błogosławieni „czystego serca” nie w sensie „bezgrzeszni”, ale ci, których serce jest tak czyste i naiwne, że nie widzi złej woli, spisków, krętactw fałszu i innych temu podobnych. Jeśli jesteś tak zapatrzonym w dobro człowiekiem, że patrząc na świat masz kłopoty z zobaczeniem w drugim zła – mówi Jezus – to jesteś predestynowany do tego, by kiedyś oglądać Dobro Najwyższe, samego Boga.
To błogosławieństwo, podobnie zresztą jak inne, idzie pod prąd tego, co wielu z nas stawia sobie za ideał: nie być naiwnym, nie dać się oszukać, zawczasu wytropić, rozpoznać i napiętnować zło (choć już ze znalezieniem na nie skutecznego lekarstwa znacznie gorzej). Ale kierowanie się nim chroni nas przed fałszywym rozeznaniem, że świat jest piekłem.
Gdyby był, wszelkie wysiłki nie miałyby zresztą sensu, prawda? Tylko uchwycenie tego, że na świecie obok zła jest też wiele dobra, pozwala żywić nadzieję, że sianie w nim nowego dobra ma sens. Jeśli patrząc na świat widzimy piekło, sami, przez swoje narzekanie i utyskiwanie, w zamienianiu go w piekło uczestniczymy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.