Haiti. Druga ojczyzna

Trzęsienia ziemi, tropikalne cyklony pustoszące kraj, tysiące ofiar i niewyobrażalna bieda. Czy można tęsknić za takim miejscem na ziemi?

Reklama

Siostra Lila Cochła z krakowskiej prowincji Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo pracuje od 25 lat na misji w jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. Siostry miłosierdzia prowadzą szkoły, szpitale i przychodnie.

Misja zapewnia nie tylko edukację i pomoc medyczną, ale także posiłek dla tysięcy dzieci cierpiących głód. To karaibskie państwo z trudem podnosi się ze zniszczeń wywołanych trzęsieniem ziemi w 2010 r., podczas którego zginęło ok. 300 tys. ludzi, i niszczycielskimi skutkami huraganu z 2016 r., który zabił tysiące osób. Pochodząca z Żagania misjonarka, z wykształcenia pielęgniarka, mówi, że ponad 80 proc. mieszkańców Haiti zajmuje się handlem: ludzie próbują sprzedać cokolwiek – owoce, warzywa, bezwartościowe drobiazgi, czasami kilka cukierków.

Spotkania z ubogimi

– Przez 25 lat wiele razy widziałam Pana Boga w ubogich. Wielu misjonarzy, mnie również, trzyma na misjach spotkanie z Jezusem w potrzebującym człowieku. Wychodzę z misji, siadam na chodniku obok prostej kobiety i słucham jej opowieści o tym, jak żyje. Taka rozmowa, spotkanie z ludźmi dodaje siły i świadomości, że możemy im pomóc, a co najważniejsze, być z nimi w ich niedoli. Spotkanie z ogromnym cierpieniem ludzi jest drogą do nawrócenia i motywacją do służby – opowiada siostra Lila. Ze wzruszeniem wspomina małą dziewczynkę, która do szkolnej kuchni przyniosła dwie garstki fasoli. Dziecko wychowywali dziadkowie, jej rodzice zginęli podczas trzęsienia ziemi. Dziewczynce wysypującej z woreczka ziarnka fasoli trzęsły się ręce. Zaniepokojona siostra była przekonana, że dziecko jest chore, ma gorączkę, a okazało się, że przyczyną było osłabienie. Dziecko i jej dziadkowie nie jedli od trzech dni, ale do wspólnej kuchni w szkole przyniosła dwie garstki fasoli, żeby się podzielić.

Misyjni wolontariusze

Misjonarka z Żagania, pomagając podczas szalejącej epidemii cholery po tragedii z 2010 r., spotkała małżeństwo z USA. Młodzi wolontariusze, szczęśliwi małżonkowie, ryzykowali własne życie, żeby pomóc wyczerpanym Haitańczykom. Trudno sobie wyobrazić mniej spektakularne i upokarzające zajęcie. Amerykanie czyścili toalety ustawione na zewnątrz szpitala. Jednym z objawów cholery jest biegunka, tym bardziej więc niezbędna była czysta toaleta. – Poświęcenie tych osób, narażających swoje życie, żeby zapewnić minimalną higienę chorym, było dla mnie niesamowite – wspominała siostra Lila.

Procedury i Duch Święty

Huragan Matthew z 2016 r., który był jednym z najsilniejszych cyklonów atlantyckich, całkowicie zniszczył ogromne tereny Haiti i pozbawił ludzi wszystkiego. Misjonarki ruszyły więc na pomoc potrzebującym.

– Zawalone tysiące domów, ludzie bez jedzenia, płacz maleńkich dzieci. Wydawało się, że wobec bezkresu cierpienia jesteśmy bezradni. Będąc na miejscu, nie trzeba pytać, jak pomóc. Samo bycie z ludźmi, dotknięcie, wrażliwe spojrzenie otwierało drogę do konkretnej pomocy. Jeśli człowiek mówił, że nic jedli od trzech dni, to wiadomo było, że trzeba zorganizować jedzenie, wodę, a choremu – leki. Misja jest nieustannie działaniem pełnym spontaniczności. Nie mamy gotowych recept, jak pomóc, ale Duch Święty kieruje nas bardzo precyzyjnie – wyjaśnia misjonarka.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama